Tragiczna atrakcyjność

Anja Snellman, Bogowie na balkonie. Z fińskiego przełożył Sebastian Musielak. (Warszawa 2013). „Świat Książki”.

https://www.swiatksiazki.pl

 

            Stoimy w obliczu wielkiego przemieszania kultur i tradycji. Coraz częściej – również w Polsce – widzi się dziewczęta okryte chustami, ubrane w charakterystyczne  płaszcze. Wystarczy popatrzeć na przykład na stację Stokłosy warszawskiego metra, gdzie wsiadają i wysiadają studenci SGGW… Problemy przedstawione w poruszającej książce fińskiej pisarki Anji Snellman (autorki ponad dwudziestu powieści psychologiczno-obyczajowych) wkrótce i u nas mogą stać się istotne i palące (w pewnym momencie w powieści pada zdanie: w Warszawie jest tylko jeden meczet). Warto je zauważyć zawczasu. Warto też, by zauważała je młodzież. To właśnie do niej jest adresowana powieść, której bohaterami, ściślej bohaterkami, są przede wszystkim, choć nie wyłącznie, młode kobiety, a właściwie dziewczęta u progu dojrzałego życia.

            Anja Snellman pokazuje wiele spraw. Jedną z nich jest zagubienie i poczucie dezorientacji nawykłej do konsumpcyjnego stylu życia młodej części społeczeństwa Zachodu; młodym ludziom trudno o drogowskazy pozwalające orientować się w świecie wartości. Tęsknią oni za jasnymi wskazówkami dotyczącymi aksjologicznego porządku. Mają poczucie krzywdy, że nie wyposażono ich w żadne bezpieczne narzędzia pozwalające orientować się w świecie wartości. Winą obarczają przede wszystkim swoich rodziców i ich hippisowską wolność. To każe im szukać na własną rękę dróg wyjścia, na przykład w egzotycznej, a więc, w ich pojęciu, lepszej, bo nieskażonej zachodnimi wzorcami religii.

         Kolejną sprawą widoczną w Bogach na balkonie jest obraz islamu, w którym wszystko i wszyscy mają określone miejsce. Obowiązują tam ścisłe reguły, których należy po prostu przestrzegać. Jednakże autorka, feministka (co nie jest bez znaczenia) ogląda zarysowane w powieści sprawy przede wszystkim przez pryzmat kwestii kobiecej. Dwudziestoletnia fińska studentka, intelektualistka, córka malowniczej pary pisarskiej (oczywiście rodzice się rozwiedli) przechodzi na islam, czyli – jak to nazywa: wraca do domu. Zakłada szlachetną w swych teoretycznych założeniach wspólnotę nazwaną Wiernotą i z wielkim zaangażowaniem przewodzi zakrojonej na szeroką skalę Tolerakcji. Piętnastoletnia Somalijka – inteligentna, zdolna i ciekawa świata we wszystkich jego przejawach – pragnie żyć pełnią życia, na co, w jej pojęciu, nie zezwala religia przodków. W powieści fińskiej pisarki podkreślone jest bardzo wyraźnie to, że na pełnię życia nie zezwala uroczej Anyżce przede wszystkim rodzina, a zwłaszcza jej męska część (matka wydaje się trochę rozumieć swoją średnią, zbuntowaną córkę, ale nie jest w stanie przeciwstawić się biegowi wydarzeń). Historia dwóch dziewcząt (w tle widać i inne postacie usytuowane po obu stronach kulturowej barykady) kończy się tragicznie dla słabszej z nich. Słabszą jest zaś somalijska imigrantka, muzułmanka.

         Wygrywa fińska muzułmańska neofitka. Jest bezwzględna, przekonana o swoich racjach. Jest też hipokrytką w najwyższym możliwym stopniu, ponieważ oszukuje samą siebie. Nie walczy (jak przekonuje wszystkich, w tym siebie) o czystość moralną, lecz w gruncie rzeczy dokonuje aktu zemsty. Gdzie więc tkwi zło? W zachodnich korzeniach dziewczyny, czy w obranej przez nią niedawno nowej drodze? Hipokryzja jest zresztą wszechogarniająca. Dotyczy też wyznawców proroka – bracia Anyżki pilnują czystości siostry, ale sami lubują się w oglądaniu pornosów i obściskiwaniu śniegolek… Los somalijskiej, nastoletniej buntowniczki staje się tematem literackim. Nie wiadomo jednak, czy jest to w tym wypadku hipokryzja. Wydaje się, że ten literacki temat został przeżyty do samego dna. Pisarka, matka fińskiej muzułmańskiej neofitki, paradoksalnie opowiada się po stronie pokrzywdzonej.

       Jednak czy rzeczywiście jest to paradoks? Przecież pisarka to dawna hippiska, nie pokazała co prawda, jak orientować się w świecie wartości, ale sama to jednak wie…

Powieść Anji Snellman wyznacza bardzo wiele tropów, którymi mogą pobiec myśli, ponieważ autorce udało się stworzyć obraz świata, w którym dla bohaterów równie atrakcyjne wydają się zupełnie inne koncepcje życia. Jest nad czym się zastanawiać. Jest nad czym dyskutować. Lista problemów, które dałoby się wydobyć z Bogów na balkonie mogłaby być bardzo długa.

        Powieść czyta się świetnie nie tylko z powodu wagi problemów. Jest też bardzo dobrze napisana. Podzielona na coś w rodzaju opatrzonych datami kartek z pamiętnika narratorki (narracja w trzeciej osobie) przedstawia w migawkowych, reporterskich ujęciach sytuacje i – co ciekawsze – emocje głównych bohaterek dramatu. Nie wiemy, kim jest narratorka. Może to kobieta, patrząca na świat z jednego z balkonów, chronionych przed mrozem bezpieczną powłoką pleksi? Na pewno jest to osoba, która współczuje i stara się rozumieć. Przedstawiane sytuacje coraz bardziej się komplikują. Losy bohaterek zaczynają się splatać. Dramatyzm i napięcie rośnie. Styl opowieści jest natomiast chłodny, zdystansowany (bez słownictwa oceniającego), momentami zaskakuje świeżą metaforyką. Wplatane do tekstu somalijskie słowa dodają całości nie tylko egzotyki, ale i pogłębiają prawdę przeżycia bohaterki – wchodzącej w świat młodziutkiej kobiety. Sylwetki kobiecych bohaterek zarysowane są subtelnie, ale i wyraziście.

          Mężczyźni są natomiast w tej powieści tylko tłem i to tłem dość ponurym. Są raczej znakami, symbolami postaw niż bohaterami. Fanatyczni i okrutni (ojciec i bracia Anyżki) albo nieodpowiedzialni (ojciec Alli-Zahran i Wandy) zdolni są do wszystkiego, co najgorsze.  Jedyna jaśniejsza postać męska to promienny Syn Morza Martwego, ale jest to także raczej symbol marzenia o wolności i bogactwie przeżyć niż rzeczywisty bohater z krwi i kości.

            Anja Snellman nie traktuje swoich męskich bohaterów z uwagą. Interesują ją przede wszystkim losy i przeżycia kobiet. Dotyka ich spraw z czułością i empatią. Ma do tego prawo. Jest nie tylko feministką, jest przede wszystkim kobietą.

Hanna Diduszko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.