Wznieść się wysoko…

 

Katherine Rundell, Dachołazy. Przełożył Tomasz Bieroń. (Warszawa 2017, Wydawnictwo Poradnia K)

 

          Opowieść o wolności, nieskrępowanej przygodzie,  zrozumieniu duszy dziecka, odwadze, przyjaźni, rodzącym się zauroczeniu, o tęsknocie za matką, o odrzucającym wszelkie kompromisy dążeniu do celu i o czymś jeszcze… Wiele można odnaleźć w pełnej uroku historii opowiedzianej młodym dwunasto-, trzynastoletnim czytelnikom (i to w dodatku, co wcale nie jest takie częste, zarówno dziewczętom, jak i chłopcom).

          Autorka, Katherine Rundell, w momencie stworzenia powieści (2013) miała zaledwie 26 lat. (Brawa dla Wydawnictwa Poradnia K, które wydało powieść w cztery lata po londyńskiej premierze, zauważając jej sukcesy na rynkach anglosaskich; w ślad za Dachołazami poszły kolejne powieści tej młodej autorki; Wydawnictwo Poradnia K nie po raz pierwszy pokazało, że ma nosa!). Można podejrzewać, że pisząc swoich Dachołazów Katherine Rundell wciąż, jakby na świeżo miała w pamięci emocje dzieciństwa, przeradzającego się z wolna w dorosłość… To się czuje. Jest w tej książce, oprócz pasjonującej historii, przede wszystkim wysoka temperatura emocjonalna, ale nie składają się na nią powierzchowne emocje, ale i głębokie uczucia – przede wszystkim dojmująca tęsknota za matką i umiłowanie wolności.

      Akcja powieści toczy się początkowo w Londynie. Stolica Wielkiej Brytanii jawi się jako miasto przesiąknięte duchem urzędowym, w jego najbardziej skostniałym wydaniu. To stąd musi uciekać ze swoją podopieczną długonogi Charles, naukowiec o gołębim sercu, lojalny dorosły przyjaciel, doskonale rozumiejący duszę dziewczynki. Charlesa, miłośnika literatury, a zwłaszcza Szekspira i dwunastoletnią Sophie zmuszają do ucieczki bezduszni przedstawiciele londyńskiej opieki społecznej, zamierzający umieścić dziecko płci żeńskiej  w sierocińcu. Opiekun początkowo, jak rodowity, praworządny Anglik, poddaje się decyzji przedstawicieli władz, ale gdy dziewczynka trafia na ślad zaginionej matki, postanawia wraz z nią uciec do Paryża i tam podjąć dalsze poszukiwania.

         Paryż jest drugim miejscem akcji. To miasto bywa groźne, ale jest też pełne niesamowitego, nieziemskiego czaru (w sensie dosłownym, bo bohaterka zwykle przebywa wysoko nad ziemią, na dachu..).

       W Paryżu są i skorumpowani urzędnicy, i niebezpieczni chuligani – mieszkańcy dworców, gariers… Są jednak przede wszystkim tajemnicze dzieci (wyrastające, jak Sophie, ze swojej dziecięcości), które same muszą sobie dawać radę w życiu. Przede wszystkim jest Matteo – odważny, bezkompromisowy, nieznoszący żadnego zamknięcia – dachołaz, żyjący wyłącznie na dachu. Są niewypowiedzianie piękne siostry, które (jak, uciekający przed hipokryzją i szukający mądrości baron drzewołaz z całkiem dorosłej powieści Italo Calvino) – dla odmiany żyją w koronach drzew i nie wiedzą, ile mają lat (bo i skąd?…). Jest pozornie niezdarny, długonogi, uduchowiony śpiewak, mieszkający na dachu katedry Notre Dame…

          Katherine Rundell opowiadając historię poszukiwania matki nie krępuje swojej (ani czytelniczej) wyobraźni… Pozwala bohaterom swobodnie przemieszczać się w podniebnej  przestrzeni, balansować pomiędzy dachami na linie i przelatywać parometrowe przestrzenie jako kulka rzucana przez Charlesa, który w końcu włącza się czynnie wbrew wszelkim obawom (nie mówiąc o zasadach, które dawno zostały złamane) w pozaurzędowe poszukiwania… Jest w powieści zachwyt możliwościami i bujanie w obłokach, co się wyraża również na poziomie stylu, ponieważ pisarka nie stroni od metafory i przykuwających uwagę epitetów, czy porównań.

                Poetyckie widzenie świata jest tu wcale nieźle umotywowane  wprowadzeniem specyficznego bohatera –  szekspiroznawcy i miłośnika poezji, Charlesa, mającego wpływ na swą podopieczną, Sophie (sophia znaczy mądra…).  Jako niemowlę miała ona włosy koloru błyskawicy, jako siedmiolatka nogi cienkie jak parasolki a jako dwunastoletnia paryżanka, podekscytowana perspektywą natrafienia na ślad mamy, zaopatrzona zostaje w serce (które) jeździło na karuzeli, tańczyło kankana i ogólnie zachowywało się niesfornie.

             Środki literackie charakterystyczne dla poezji przeplatają się tutaj z prozaizmami, które nie rażą – i jedno, i drugie jest częścią świata a on bywa przecież zarówno piękny jak poezja i codzienny jak proza życia (Najważniejszym elementem planowania jest to, żeby mieć co zjeść. Na świecie byłoby mniej wojen, gdyby na posiedzeniach rządu ministrowie jedli pączki). W opowieść wplatane bywają też niekiedy zgrabne, zapadające w pamięć aforyzmy (książki są łomem, którym wyważysz drzwi świata; mięśnie to coś, co warto mieć).

        Wielką rolę odgrywa w powieści, pozostająca w tle (jak to często bywa), ale jednocześnie obecna i decydująca o losie bohaterki muzyka. To za sprawą jej działania (muzyka czasem działa jak magia) może się wydarzyć to, co się wydarza… Paryż, a właściwie jego dachy, rozbrzmiewa muzyką, odbijaną i zwielokrotnioną…

        Dachołazy pozwalają czytelnikowi przeżyć – wraz z bohaterami – przygodę i duchowo wznieść się gdzieś wysoko, tak jak wysoko są dachy paryskich kamienic.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.