W dobrym towarzystwie klasy III b…   

 

Małgorzata Kondej, Sejf z milionem w środku czyli bestseller III b, Warszawa 2008, wyd. Piotra Marciszuka STENTOR – KORA.

 

      Sejf z milionem w środku czyli bestseller III b [1] to książka, która powstała z życia – wyjaśnia w czasie spotkań autorskich Małgorzata Szyszko-Kondej, poetka, autorka książek dla dzieci i dorosłych, dziennikarka. Przywołuje następującą historię: jej córeczce klasa podarowała kiedyś książkę (przygotowaną z pomocą nauczycielki) z różnymi – zrobionymi specjalnie dla chorej koleżanki – rysunkami, życzeniami i rymowankami. Widać było w tej pracy nie tylko indywidualny, a potem wspólny wysiłek, ale i sympatię, chęć zrobienia czegoś dla innej osoby, potrzebę wsparcia i obdarowania kogoś, kto jest słaby, czuje się źle, być może – jest samotny.

     Geneza książki to piękny pomysł owej mądrej, anonimowej nauczycielki. Wiele wspaniałych idei pedagogicznych ginie w niepamięci. Spisywane niekiedy w specjalnych scenariuszach grzęzną w piachu nudy; rzadko komu chce się przebijać przez typowo scenariuszową magmę celów, środków dydaktycznych itp., rozpisanych na punkty i podpunkty…  Dobrze, że jeden cenny pomysł pewnej Pani przetrwa, zyskując w dodatku nowy, pogłębiony wymiar w książce stworzonej przez pisarkę…

      Sejf z milionem w środku… zaczyna się od dramatycznej scenki, kiedy to Felek traci na lekcji przytomność. Dzieci dowiadują się, że ich nowy kolega jest poważnie chory. No a potem jest rozmowa i wykluwa się pomysł.

Pani mówi: Niech każdy opowie o tym, co ostatnio mu się przydarzyło albo o czym marzy lub co go denerwuje, a co śmieszy. A ja z tego zrobię książkę, którą wszyscy zaniesiemy Felkowi.

      Propozycja zostaje podchwycona i zrealizowana. Następują kolejne opowiadania, w których narratorami są koleżanki i koledzy z III b, a wszystko kończy się scenką szpitalną, kiedy to Felek odnajduje na swoim łóżku paczkę, zawiązaną różową wstążeczką a w niej zeszyt, czyli książkę z opowiadaniami i adnotacją od kolegi: Książka jest dla ciebie (…) Przeczytaj ją! Kiedy do nas wrócisz, będziesz nas lepiej znał. Ale książka jest nieskończona, bo nie ma w niej twojej historii. Napiszesz coś o sobie? Czekamy. Wyzdrowiej i wracaj szybko!

          Felek  staje się narratorem owego ostatniego szpitalnego opowiadania, w którym mowa jest o jego samotności, lęku, tęsknotach a także o tym, jak otrzymał paczkę zawiązaną różową wstążką. Ostatnie słowa to: Ja, Felek Felicjański, spełniłem swoje marzenie. Mam przyjaciół.

        Opowiadania Małgorzaty Kondej, adresowane do czytelników ośmio- dziewięcio-, dziesięcioletnich, są warte uwagi z wielu powodów: pozwalają obcować z tekstem o wysokim poziomie artystycznym – dobrze skomponowanym, przemyślanym, bogatym (humor, zróżnicowanie tematów i pomysłów, prostota a jednocześnie uroda języka, różne typy postaci, psychologiczna wiarygodność zarysowanych sytuacji), oddziałującym na sferę emocjonalną a także intelektualną czytelnika.

         Nie ma sensu hierarchizować powodów, dla których warto sięgnąć po tę książkę, gdyż, jak to bywa z dobrą literaturą, poziom literacki i siła przesłania są tu ze sobą nierozerwalnie związane.

       Kompozycja całości jest spójna i pojemna. Umożliwiła autorce wprowadzenie różnych osobowości – każde opowiadanie jest tworem innego dziecięcego narratora o odmiennym charakterze i usposobieniu. To z kolei pozwala na różnorodność tematów (od tych najzwyczajniejszych – jak się wzbogacić, jak pocieszyć mamę, której od złych wiadomości robią się zmarszczki na szyi – aż po te najtrudniejsze – jak przyjąć nieuchronne odejście bliskiej, kochanej osoby i jak oswoić się z myślą, że nie jest to ostatnie pożegnanie z osobami, które się kocha…).

       Tematy wyłaniają się z rozmaitych pomysłów. Uderza ich świeżość. Czytając, wierzy się, że mogłyby to być pomysły dzieci. Pojawia się tu odwaga, bezkompromisowość, szczerość, na którą można się zdobyć chyba tylko wtedy, gdy ma się osiem, dziewięć, dziesięć lat…

       Mamy więc – na przykład –  marzenie o słoniu; jego autor (narrator opowiadania ma na imię Konrad) na razie ogranicza się, z konieczności, do częstych odwiedzin w zoo i nadania swemu wymarzonemu słoniowi imienia Bambo. W końcu decyduje się przyjąć kulawego chomika, którego nazywa Bambo Drugi, bo, opiekując się małym, zabiedzonym zwierzątkiem, nie rezygnuje wcale ze swych egzotycznych i – dosłownie – wielkich aspiracji. Jest tu i humor (efekt zestawienia wielkiego marzenia i małej, jakże niepozornej, ułomnej, rzeczywistości…), i przedstawienie wzruszającej decyzji Konrada, który bierze pod opiekę chomika bez jednej łapki (nikt nie chciał się tego podjąć) i romantyczne, a zarazem konsekwentne trwanie przy swym marzeniu. Z opowiadania dyskretnie wyłania się opiekuńczość, wrażliwość i – po prostu –  dobroć romantyka-Konrada  – narratora, a więc czytelnik obcuje z ważnymi wartościami, ale tekst zaczyna się opisem ucieczki z zoo na słoniu. Przeżywamy emocje, bo olbrzym musi zmienić się, dla niepoznaki, w postument a chłopiec – w pomnik. Oczywiście w którymś momencie okazuje się, że mamy do czynienia z opisem snu. Ale emocje już były!

        Wszystkie opowiadania są krótkie, zwarte, często zaczynają się od dialogu, co od razu przykuwa uwagę czytelnika. Mimo niewielkich rozmiarów jest w nich miejsce na przedstawienie przygód, na wprowadzenie  bohaterów, którzy bywają rozmaici – weseli i poważni, psotni i nieśmiali, biorący świat takim, jaki jest, a jednak nie godzący się na wszystko i  potrafiący zdobyć się na  krytycyzm.

        Na przykład Julka, narratorka jednego z opowiadań, ma starszego brata z zespołem Downa. Mówi o nim: (…  ) Dawid jest jaki jest. A ja na co dzień zapominam, że jest taki. I wcale nie zauważam tego, że trochę się różni od innych i nie ma wcale ochoty na zakochanie się w atrakcyjnym dla niej dotąd koledze – Julku, który nie potrafił dogadać się z Dawidem i nazwał go głupim…

 Narratorka innego opowiadania, Zosia cieszy się, że jej mama wychodzi za mąż i uważa, że w sukni ślubnej wygląda jak królewna Śnieżka, choć wyczuwa też pewną dziwność i niezwykłość całej sytuacji.

       W książce Małgorzaty Szyszko-Kondej jest też bardzo dużo miejsca na ciekawość, bohaterowie to mistrzowie w stawianiu pytań. Interesują ich zarówno poważne problemy natury ogólnej, jak i sprawy praktyczne, czy też rodzinne i zupełnie osobiste. Świat jest tu pełną zagadek niespodzianką, która czeka na odkrycie (Damian zastanawia się czy można odziedziczyć patriotyzm? i  rozważa, co on oznacza dzisiaj: Czy mam kochać boisko szkolne, kawałek Wisły, gdzie chodzimy na spacer, kolumnę Zygmunta? A marzący o skarbie Marcin usiłuje znaleźć odpowiedź na pytanie: ile monet mieści się w jednym worku? Wiktoria chce mieć siostrę i, jako osóbka aktywna, pyta tatę: (…) co mogę zrobić, żeby mieć siostrę? Jacek, którego zżerała straszliwa trema przed publicznym występem, jest ciekaw, co się stało z magiczną nitką, ofiarowana mu przez ciocię: czy to możliwe, że odfrunęła, kiedy wykonała swoje zadanie?)

         Bez patosu, bezpretensjonalnie, bez analiz, bez oceniania i mędrkowania, tak prosto, jak tylko można to sobie wyobrazić – bo za pomocą opisu świata, widzianego z perspektywy dzieci, które umieją patrzeć  z uwagą i świeżą otwartością –  młody czytelnik może wkroczyć w krąg wartości – tych nieźle już znanych, tych, z racji młodego wieku, znanych tylko trochę  oraz tych dopiero przeczuwanych. Autorka dyskretnie pomaga w jego samodzielnym odkrywaniu. Nic więcej. Ale to przecież niemało.

[1] Książka została wyróżniona w Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren, zorganizowanym przez Fundację ABCXXI – „Cała Polska Czyta Dzieciom”

Hanna Diduszko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.