Baśniowo, ciekawie, literacko…

 

Maria Ewa Letki, Król i mgła. Ilustracje Ewa Poklewska-Koziełło. (Warszawa 2012). Wydawnictwo „Bajka”.

   Opowiedzieć bajkę – cóż prostszego? Ma być król, królowa, królewna, szambelan, dwór, no i jakaś przygoda, najlepiej odrobinę zaczarowana… Dziecięce marzenie o bajce spełnia Król i mgła, książka Marii Ewy Letki, autorki wielce zasłużonej dla literatury dla młodych i najmłodszych czytelników.

   Opowieść dotyczy króla i jego panowania przed mgłą i po mgle, bowiem w baśniowej krainie Marii Ewy Letki dochodzi  do dziwnego zjawiska: w królestwie pojawia się mgła. Nie jest ona jednak zwykła. To mgła-znak: jest nieusuwalna, wciska się dosłownie wszędzie. Co oznacza? Tego nie wie nikt, wszyscy jednak (łącznie z królem) czują, że jej obecność z pewnością ma jakieś ukryte znaczenie.  Z powodu nieusuwalności i wszędobylstwa mgły powstaje wiele sytuacji nieodparcie komicznych, co zostaje przedstawione ze wszystkimi, smakowitymi i mniej smakowitymi, ale nie mniej śmiesznymi szczegółami (jednak bez śladu turpizmu, czy skatologii, na swój sposób modnych w książkach dla dzieci). Zagadka mgły dręczy króla i zmusza go do działania  (zrzucanie na innych winy  za utrudnienia życiowe wywołane mgłą okazuje się nieskuteczne), król postanawia wybrać się w drogę. Wyrusza wraz z wiernym szambelanem do lasu. Przewodnikiem jest jeleń (zwany przez władcę ironicznie bylejeleniem), interesujący króla dotąd wyłącznie jako ewentualny obiekt polowania… Bylejeleń jest zwierzęciem dumnym i pozbawionym kompleksów (do króla zwraca się pobłażliwie per: króliku). Wędrówka sprawia, że w królewskiej głowie pojawiają się refleksje, a w końcu nawet – co wydawało się wręcz nieprawdopodobne – zażyłość z bylejeleniem. Pojawiają się też wspomnienia. Jedno z nich dotyczy chłopięcej przyjaźni z wiewiórką. Właśnie owo wspomnienie i sen, w którym władca zachowuje się prawdziwie po królewsku – pokazuje dobre serce i gotowość do najwyższych poświęceń, co przynosi zadowolenie i spokój – sprawiają, że dokonuje się wielka przemiana. Mgła znika. Już nie jest potrzebna. Bohater baśni pojmuje, że ważne jest zrozumienie innych i dobroć.

   Król i mgła to opowieść (mimo tytułowej mgły) jasna w swym przesłaniu, choć nie jest ono wypowiedziane wprost. Wynika z całości. Czytelnik nie zostaje pouczony, lecz dokonuje się w nim swoista praca myślowa i ruch uczuć.. Dzięki obrazom (zwłaszcza tym, w których dużą rolę odgrywają zwierzęta) przekaz trafia do serca, ale nie pomija rozumu, bo jest logiczną konsekwencją zarówno wydarzeń, jak i myśli, z którymi próbował się uporać władca. To także opowieść odrobinę tajemnicza i zagadkowa – głównie za sprawą nastroju towarzyszącemu królewskiej wędrówce przez las i wspomnieniom przyjaźni z wiewiórką. Mamy też wątek feministyczny: zarówno królowa, jak i królewna, niezależnie od siebie, korzystając z mgielnej zasłony, postanawiają uciec przed opresyjnością (i opryskliwością) króla i odzyskać wolność. Wszystko kończy się dobrze. Porządek zostaje przywrócony. Tak właśnie, jak w baśni być powinno. Młody czytelnik dostaje zarówno solidną porcję wydarzeń (było i śmiesznie, i ciekawie, i trochę dziwnie), jak i ukojenie wynikające z poczucia równowagi. Dostaje też sporo materiału do myślenia, do pytania i zastanawiania się – i nad sobą, i nad światem. A wszystko opowiedziane z lekkością, z ledwie widocznym (ale jednak wyczuwalnym) przymrużeniem oka i z piękną, chciałoby się rzec –  klasyczną – prostotą…

  Nie sposób nie wspomnieć o ilustracjach Ewy Poklewskiej-Koziełło. Towarzyszą one opowieści i jest to pełne uroku, nienarzucające się towarzystwo. Dopełnia ono opowieść, ale jej nie przytłacza, ani nie próbuje w żaden sposób zdominować. Ilustracje Ewy Poklewskiej-Koziełło nie wyznaczają nowych trendów, nie wymagają od młodego odbiorcy wysiłku, wspinania się na palce, by podążyć za sensem dzieła sztuki. Król i mgła to przede wszystkim literatura.

   Widać obecnie na polskim rynku sporo książek obrazkowych. Zdarzają się  zarówno arcydzieła, książki bardzo dobre, dobre, jak i takie, których (bez szkody dla odbiorców) mogłoby nie być. Niewykluczone, że ma to związek z istnieniem na rynku książki dziecięcej coraz liczniejszego grona młodych twórców, dla których najważniejszym środkiem wyrazu jest obraz.  Czy taki stan rzeczy jest odpowiedzią na potrzeby odbiorców? Może… Ale tego nie wiemy na pewno.

    Jest więc bezpiecznie (i dobrze), że, dla równowagi,  powstają od czasu do czasu książki dla dzieci, w których zdecydowanie najważniejszy jest przekaz literacki. Taka właśnie jest książka Marii Ewy Letki z ilustracjami Ewy Poklewskiej Koziełło. Król i mgła to przede wszystkim literatura. To piękna, ciekawa, momentami zabawna, momentami wzruszająca opowieść, w dyskretny sposób budująca wrażliwość czytelnika. Towarzyszy jej przemyślany, zespolony z nastrojem obraz. Całość jest wspaniale tradycyjna. To dobrze. Dzieciom (podobnie jak i innym ludziom)  potrzebna jest zarówno nowoczesność, wspinanie się na palce (bez tego nie ma rozwoju), jak i łączność z tradycją (bez tego nie ma poczucia tożsamości). Tą tradycją jest  literackość. Myślę, że warto o tym pamiętać.

Hanna Diduszko

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.