Chiwa w słońcu, czyli wyprawy do Uzbekistanu część ósma

 

 

Słońce odmienia życie!

            Chiwa przywitała nas pięknym słońcem i od razu wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki!  To, co wczoraj było szaro-bure, dziś, w bystrym (jak mawiają górale) słońcu, prezentowało się cudnie.

              Pokręciliśmy się więc po starówce, która  wydała nam się teraz światem z bajki. Mieszkaliśmy wszak na terenie kompleksu architektonicznego Iczan Kala, od 1990 roku znajdującego się na liście światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.

Czytaj dalej „Chiwa w słońcu, czyli wyprawy do Uzbekistanu część ósma”

Pierwszy dzień w Chiwie, czyli wspomnień z Uzbekistanu część siódma

 

        Przed nami Chiwa! Z samolotu przesiedliśmy się do samochodów, które, na naszą mejlową prośbę, wysłał po nas właściciel hostelu. Należało przebyć nieco ponad 40 km, czyli niewiele. Do Chiwy musieliśmy się przedostać z miasta Urgencz, jednego z większych miast w południowo-środkowej części Uzbekistanu (liczy ok. 126 tys. mieszkańców). Właśnie tam urodziła się niezwykła, promienna gwiazda piosenki Anna German (potem, już w Samarkandzie, spotkaliśmy jej wielbicielki; mówiły o niej z zachwytem). Czytaj dalej „Pierwszy dzień w Chiwie, czyli wspomnień z Uzbekistanu część siódma”

Przeżywanie metafory

 

Eric Carle, Tato zdobądź dla mnie księżyc. Tłum. Lena Hadder. Wydawnictwo Tatarak 2018.

     Pisanie o książkach dla dzieci bywa pasjonującym zajęciem. Można obserwować, jak dorośli twórcy odnajdują w sobie dziecko. Można też zauważać, jak próbują wpływać na dziecko, kształtować (po swojemu) jego świat… Młodego odbiorcę niekiedy da się ukształtować na modłę dorosłego. Pozostaje pytanie, czy taka droga jest dobra. Czytaj dalej „Przeżywanie metafory”

Pożegnanie  z Taszkentem, czyli wyprawy do Uzbekistanu część szósta

Październik 2018

 

  Krótka narada przy wieczornym koniaku doprowadziła nas do wniosku, że jednak dobrze będzie zwiedzić Taszkent pod opieką naszych profesjonalnych towarzyszy podróży. Sprawdzili się w górach za mgłą, sprawdzą się i w mieście, po którym dotąd błądziliśmy trochę jak pijane dzieci we mgle, plącząc się po farmie krasnali, obserwując zdechłe szczury i – bez większego logicznego sensu – grając w klasy na chodniku… Tak się zdarza Dreptakom… Lubią, nawet podczas dość egzotycznych wypraw, pouprawiać  niezobowiązujące, ale jakże rozkoszne snujstwo. Czas jednak spoważnieć i przystąpić do porządnego zwiedzania, jak na prawdziwych turystów przystało! Czytaj dalej „Pożegnanie  z Taszkentem, czyli wyprawy do Uzbekistanu część szósta”

Mała kobietka

 

           Leżę na tapczanie. Strasznie bolą mnie wszystkie możliwe kości, w gardle powstaje jakaś koszmarna kluska. Dusi mnie i ściska. Coś piecze nieludzko. Nie. Tylko nie to. Przecież nie mogę się teraz rozchorować. Na jutro zapowiedziałam sprawdzian, w środku dnia mam umówionego dentystę, po południu muszę być z Małym u ortopedy, a wieczorem koniecznie, ale to koniecznie muszę pojechać do Danki i oddać jej dług. Odkładałam to już od paru dni. Jeszcze sobie pomyśli, że się wymiguję. Czytaj dalej „Mała kobietka”

Ja – MASTIER! – czyli wyprawy do Uzbekistanu część czwarta

 

Październik 2018

 Kto tak płocho igrajet na mojej gitarie? – usłyszałam i odczułam (co tu kryć) ukłucie w sercu. Maleńkie, bo maleńkie (mam świadomość swoich niedoskonałości), ale jednak, cóż… bolesne. Zza drzwi prowadzących do saloniku, gdzie jadaliśmy śniadania i kolacje (nie zawsze korzystaliśmy ze stołu-łoża na patio) wyłonił się straszliwie chudy osobnik. Widzieliśmy go już w tym miejscu. Miał piękne, bardzo ciemne oczy o szatańskim wyrazie. Średniego wzrostu, przygarbiony, pogięty… Wpatrywał się w nas ni to z przyganą, ni to ze zdziwieniem, ni to z ciekawością… Czytaj dalej „Ja – MASTIER! – czyli wyprawy do Uzbekistanu część czwarta”