Bazar i inne atrakcje, czyli wyprawy do Uzbekistanu część trzecia

Październik  2018

 

              Poranek w Taszkencie okazał się bardzo chłodnym, czy też, mówiąc bardziej radośnie (o radość podróży wszakże nam chodziło), rześkim porankiem. Na szczęście świeciło słońce, co spowodowało, że, nie bacząc na niską temperaturę, w oczekiwaniu na śniadanie umościliśmy się przy znanym już stole-łożu, centralnym elemencie patio. Przy drzwiach rosło drzewo z malowniczymi owocami kaki (jeszcze niedojrzałymi), przy innych drzwiach – jako ozdoba ściany – tkwiły,  piękne ceramiczne talerze. Snuł się tam też dziwny, straszliwie chudy osobnik o gorejącym spojrzeniu… Potem się okazało, że był to sam MASTIER

              Po lekkim śniadaniu (ciepły omlet, trochę wędliny, sera i jakichś konfitur) zdecydowaliśmy się przedsięwziąć pierwszą wyprawę na miasto.

Czytaj dalej „Bazar i inne atrakcje, czyli wyprawy do Uzbekistanu część trzecia”