Góry we mgle, czyli wyprawy do Uzbekistanu część piąta

 

 

Październik 2018

    Odnoga górskiego pasma Tien-szan… Już sama nazwa pobrzmiewa tajemnicą i baśnią… Dowiedzieliśmy się, że możliwe jest zorganizowanie indywidualnej wycieczki w góry dla naszej nielicznej, sześcioosobowej grupy. Z Taszkentu to blisko, jakieś 80-90 km. Wynająć samochód? Czemu nie? To możliwe! Uzbekistan przeżywa właśnie żarliwą miłość… Miłość do turystów. Trzeba im przychylić Nieba…. Czytaj dalej „Góry we mgle, czyli wyprawy do Uzbekistanu część piąta”

Ja – MASTIER! – czyli wyprawy do Uzbekistanu część czwarta

 

Październik 2018

 Kto tak płocho igrajet na mojej gitarie? – usłyszałam i odczułam (co tu kryć) ukłucie w sercu. Maleńkie, bo maleńkie (mam świadomość swoich niedoskonałości), ale jednak, cóż… bolesne. Zza drzwi prowadzących do saloniku, gdzie jadaliśmy śniadania i kolacje (nie zawsze korzystaliśmy ze stołu-łoża na patio) wyłonił się straszliwie chudy osobnik. Widzieliśmy go już w tym miejscu. Miał piękne, bardzo ciemne oczy o szatańskim wyrazie. Średniego wzrostu, przygarbiony, pogięty… Wpatrywał się w nas ni to z przyganą, ni to ze zdziwieniem, ni to z ciekawością… Czytaj dalej „Ja – MASTIER! – czyli wyprawy do Uzbekistanu część czwarta”

Bazar i inne atrakcje, czyli wyprawy do Uzbekistanu część trzecia

Październik  2018

 

              Poranek w Taszkencie okazał się bardzo chłodnym, czy też, mówiąc bardziej radośnie (o radość podróży wszakże nam chodziło), rześkim porankiem. Na szczęście świeciło słońce, co spowodowało, że, nie bacząc na niską temperaturę, w oczekiwaniu na śniadanie umościliśmy się przy znanym już stole-łożu, centralnym elemencie patio. Przy drzwiach rosło drzewo z malowniczymi owocami kaki (jeszcze niedojrzałymi), przy innych drzwiach – jako ozdoba ściany – tkwiły,  piękne ceramiczne talerze. Snuł się tam też dziwny, straszliwie chudy osobnik o gorejącym spojrzeniu… Potem się okazało, że był to sam MASTIER

              Po lekkim śniadaniu (ciepły omlet, trochę wędliny, sera i jakichś konfitur) zdecydowaliśmy się przedsięwziąć pierwszą wyprawę na miasto.

Czytaj dalej „Bazar i inne atrakcje, czyli wyprawy do Uzbekistanu część trzecia”

Pierwsze spotkanie z Taszkentem i pierwsze zdziwienia, czyli wyprawy do Uzbekistanu część druga

Październik 2018

    Pierwsza doba w stolicy Uzbekistanu upłynęła pod znakiem mniejszych i większych zdziwień. Pierwszym moim osobistym zdziwieniem był fakt, że wylądowaliśmy we wspólnym pokoju z Joasią i Zbychem (który, jak wiadomo, ma świetne pomysły). To właśnie on rezerwował noclegi…

      Gdy weszłam do przestronnego pokoju z piętrowymi łóżkami, którego ściany ozdobione zostały  dziwnymi obrazami, o lekko psychodelicznych klimatach (potem dowiedzieliśmy się, że ich autorem był mastier, perski małżonek właścicielki hostelu), przyszło mi do głowy, że to może nie koniec niespodzianek… Czytaj dalej „Pierwsze spotkanie z Taszkentem i pierwsze zdziwienia, czyli wyprawy do Uzbekistanu część druga”

Zachwycające drzwi, czyli wyprawy do Uzbekistanu część pierwsza

Październik 2018

 

Każda rzecz to drzwi prowadzące

do drzwi prowadzących

do drzwi prowadzących

do drzwi. Na końcu

jest Allach palący fajkę wodną,

ze skrzyżowanymi nogami na dywanie.

(Alfonso Cruz, Dokąd odchodzą parasolki. Przełożył z języka portugalskiego Wojciech Charchalis. (Poznań 2018). Wydawnictwo Rebis.)

       Drukowane na kartonikach widokówki (jakby nieco wyblakłe) z taszkenckim Teatrem Opery i Baletu, czy też z Muzeum Historycznym – oto co stanęło mi przed oczyma, gdy Zbycho zaproponował wyprawę do Uzbekistanu. Uzbekistan. Tak. To właśnie w Taszkencie (czy – jak mówią Rosjanie – Taszkiencie) mieszkała pewna dziewczynka, z którą w latach sześćdziesiątych korespondowała po rosyjsku moja siostra. Adres został wzięty z czasopisma Radar, prowadzącego rewelacyjnie pomyślaną akcję zapoznawania ze sobą poprzez korespondencję młodych ludzi z różnych zakątków świata. Akcja była udana, o czym świadczy chociażby fakt, że gdy nasz kolega Zbycho zapytał: a może Uzbekistan? – byłam po wielu, wielu latach (gdy zapewne mało kto pamięta akcję Radaru) natychmiast psychicznie gotowa.

Czytaj dalej „Zachwycające drzwi, czyli wyprawy do Uzbekistanu część pierwsza”