Żal było opuszczać Padwę, więc na pożegnanie wstąpiliśmy jeszcze na skromny lunch… Żeby się nie przejeść przed podróżą, Kolega Małżonek zamówił sobie homara, a ja – jakąś nieźle się prezentującą sałatkę. Rozsiedliśmy się w cieniu padewskich krużganków, a kelner zapytał JAKIE wino podać (bo to przecież oczywiste, że do lunchu wino podać należy…). Zaczęłam protestować, że przecież mąż jest driver i pić nie może, na co obaj panowie spojrzeli na mnie niewinnymi oczętami (jeden – błękitnymi, drugi – orzechowymi) i wykrzyknęli zgodnym chórem, choć w dwóch językach: jeden kieliszek??? Zamilkłam… We Włoszech kieliszek wina do obiadu jest czymś absolutnie normalnym i całkowicie dopuszczalnym… Czytaj dalej „Toskania na bis… Powitanie z Toskanią. Pierwsze spotkanie z Roccatederighi. Bagni di Petriolo.”