Drzwi wejściowe

          W naszej kamienicy, na drugim piętrze są dwie pary drzwi. Te po lewej prowadzą do mieszkania pań Schneider. Są całe z drewna. Pomalowane na kolor gołębi. Te po prawej – są tylko częściowo z drewna. Dolna połowa to drewno, górna to grube, mleczne szkło wytłoczone w różany wzór.

            Od zewnątrz (czyli od strony schodów) szkło jest chropowate. Można po nim wodzić dłonią, wyczuwając nierówności szklanych płatków. Można przesuwać palce wzdłuż rowków króciutkich łodyg. Można gładzić opuszkami  listki, które są gładsze od pozostałych elementów powierzchni. Jest tutaj nieco inna. Uspokajająca. Delikatna.

          Wracam ze szkoły. Mój kolega – zwany Murzynkiem – został na dole (rozstanie było długie i bolesne). Pewnie teraz opiera się o ciemnozielone kafelki i patrzy wielkimi, migdałowymi oczyma w kierunku schodów. Niedługo będzie musiał odejść. W domu czeka ciocia. A z nią nie ma żartów.

         Wchodzę niespiesznie na drugie piętro. Staję pod drzwiami. Tymi po prawej stronie. Moment oddechu. Westchnienie. Ciężka, skórzana teczka z łomotem ląduje na podłodze. Jeszcze nie stukam. Stoję i patrzę.

             Przede mną rozkwitają szklane róże, a właściwie (bo niewielkie) różyczki. Wyciągam ręce wysoko, wysoko. Staję na palcach i sięgam do kwiatów. Staram się dotknąć tych przyklejonych najwyżej, ale szklane róże wciąż szyderczo patrzą gdzieś na czubek mojej głowy. Nie dam rady… Nie mogę nazrywać szklanych róż… Opuszczam ręce i dotykam policzkiem chropowatej powierzchni szkła. Przesuwam policzek w górę i w dół. Najpierw prawy, potem lewy. Chłodne, lekko drapiące szkło całuje mnie czule. Na pocieszenie.

       Po chwili próbuję raz jeszcze. Wyciągam się jak struna i tym razem przywieram ciasno do drzwi. Wydaje się, że w ten sposób sięgnę nieco wyżej. Może w końcu trafię na kwiat, który uda się zerwać?…

     Nic z tego. Tkwię pod drzwiami. Przede mną pole martwych róż wytłoczonych na mlecznym szkle, na drzwiach wejściowych do naszego mieszkania.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.