Tajemniczość map

 

Heekyoung Kim, Dokąd iść? Mapy mówią do nas. Ilustrowała Krystyna Lipka-Sztarbałło. Tłumaczyła Jiwone Lee. Wydawnictwo Entliczek. (Warszawa 2012)

 

      Wydaje się, że większość dzieci przeszła w swoim życiu przez etap fascynacji wszelkimi mapami i planami. Dzieci bardzo chętnie tworzą swoje światy i przenoszą je na papier. Czasem próbują odwzorować znany im świat (rysują plany podwórek, osiedla, drogi do szkoły, czy przedszkola). Często rysują labirynty, gdzie w tajemnych centrach ukryte są wymarzone skarby… Są ludzie, którzy z fascynacji mapami i planami nie wyrastają nigdy…

            Heekyoung Kim, urodzona w Korei absolwentka historii sztuki oraz filozofii (co wydaje się  w tym przypadku nie bez znaczenia), napisała książkę o rozmaitych mapach. Wybrała kilkanaście map z rozmaitych rejonów świata, kręgów kulturowych i epok, a następnie dokonała interpretacji ich znaczenia. U podłoża takiego podejścia leżało, nie takie znowu oczywiste, założenie, że mapy nie tylko dają opis świata, ale mogą też stanowić jego interpretację. Mapa jest powiązana z wiedzą autora, ale również i z innymi wartościami.

            O ile powiązanie mapy stworzonej przez człowieka z jego zasobami wiedzy nie wydaje się niczym specjalnie zaskakującym, o tyle powiązanie jej z takimi, na przykład, wartościami, jak poczucie dumy, czy też przywiązania do wyznawanej religii tak oczywiste już nie jest.

       Heekyoung Kim na kolejnych stronach informuje  o miejscu, a wtedy gdy jest to możliwe, i o czasie powstania mapy, o jej kształcie, materiale, z jakiego jest zrobiona, zwraca uwagę na elementy, przykuwające uwagę. Potem odpowiada na postawione (w myśli) pytanie: co mówi mapa? Bowiem mapa, jej zdaniem, mówi wiele.

    Prastara mapa  stworzona z palmy, muszelek i kamyków przez mieszkańców Wysp Marshalla na Oceanie Spokojnym (czas jej powstania nie jest dokładnie znany, a więc autorka przenosi działania ludzkie w strefę czasu baśni, a może raczej mitu: dawno, dawno temu…) mówi, zdaniem autorki, jedynie: tu jest wyspa! – opisując w ten sposób niewielki, znany twórcom mapy skrawek rzeczywistości. Podobnie jest z grecką mapą stworzoną przez Anaksymendra z Miletu, przedstawiającą wiedzę Greków o świecie: świat to ląd i morze wokół niego. Grecy-żeglarze ze swoich łodzi widzieli  okrąg horyzontu, dlatego ich mapa musiała być okrągła…

        Ale już średniowieczne mapy, powstające w Europie, często wykorzystywały kształt liter T (symbolizującej krzyż) i O (symbol świata) i wokół ramion krzyża przedstawiały trzy kontynenty: Azję, Afrykę i Europę, w środku zaznaczając Jerozolimę. Europejczycy (oczywiście – Europejczycy średniowieczni) tak właśnie widzieli silne powiązanie świata ze swoją religią, pokazując symbolicznie jej centralne miejsce i jej mającą nastąpić ekspansję.

           Z kolei najstarsza koreańska mapa świata Gangnido, zdaniem autorki, mówi, że Azja jest wielka, a Zachód malutki. Takie przedstawienie świata (w lewym rogu (widać) malutką Europę, a pod nią jeszcze mniejszą Afrykę. Obok nich znajduje się Azja – okrągła jak miodowe ciastko chińskie, wielka jak brzuch zapaśników sumo, rozległa jak koreańskie naleśniki) pokazuje, że mapa to nie tylko opis, ale, poprzez zaakcentowanie różnicy wielkości pomiędzy kontynentami, przekaz poczucia dumy, być może mocarstwowości i siły…

    Kolejne mapy mówią o różnych kwestiach – tych powszechnie uznawanych za bardzo istotne (na przykład o wartości niestereotypowego myślenia, o prostocie i skomplikowaniu, o miejscu człowieka w świecie/kosmosie) oraz tych (może tylko pozornie) codziennych, praktycznych (jak się orientować w metrze, jak trafić do toalety w muzeum, czy galerii…).

        Heekyoung Kim odkrywa przed czytelnikiem (jego wiek nie ma tutaj pierwszorzędnego znaczenia) tajemniczość map, wspominając o ich ekspansji na coraz to nowe tereny (mapy potrafią dziś mówić w sposób dosłowny, to GPS-y!) oraz o swoistych, nietypowych mapach, jakimi są mapy ludzkiego genomu, czy, możliwe do stworzenia, mapy własnych myśli… Zachęca czytelnika do podjęcia refleksji i próby udzielenia własnej odpowiedzi na pytanie: co mówią mapy, które teraz znajdujemy wokół siebie?

        Z książki można też wydobyć ważne problemy ogólne: czy możliwe jest precyzyjne oddzielenie opisu od interpretacji? Czy możliwe jest całkowicie bezstronne widzenie rzeczywistości? Z tym wiąże się kolejny problem: kto dokonuje interpretacji – osoba, tworząca opis, czy też raczej adresat opisu?… No i jeszcze: jak (w jaki sposób) poznajemy Ziemię? Gdzie są granice naszego poznania?…

Jest o czym myśleć…

          Inspiracją do myślenia jest nie tylko tekst autorstwa Heekyoung Kim, jest nią również obcowanie z fenomenalnymi ilustracjami Krystyny Lipki-Sztarbałło (laureatki wielu nagród, m.in. medalu BIB – 2001 oraz Medalu Polskiej Sekcji IBBY za całokształt twórczości – 2012), która współtworzy książkę, dopowiada (a czasem – podpowiada), co mówią mapy.

          Oto, na przykład, małe dziecko, patrzące na pierwszą mapę (mapę z palmy, muszelek i kamyków) i na sąsiednią ilustrację, dowiaduje się, że ludzie, którzy ją stworzyli byli ciemnoskórzy, byli budowniczymi niewielkich, drewnianych łodzi i przemieszczali się nimi pomiędzy wyspami archipelagu. Kolejne ilustracje Krystyny Lipki-Sztarbałło dopowiadają wiele treści, odwołują się do posiadanej już wiedzy i ją wzbogacają, posługując się czasem symbolicznym schematem, pozwalającym na lepsze, bo czasem łatwiejsze (intuicyjne) uchwycenie sensu jakiejś zawiłości. Autorka tekstu opisuje, na przykład, skomplikowaną dziewiętnastowieczną mapę przedstawiającą liczne góry i rzeki, porównując ją do grubych i cienkich żył w ciele człowieka, a autorka ilustracji rysuje schemat – przekrój człowieka, zaznaczając układ krwionośny…

            Kolorystyka ilustracji jest zgaszona. Nie rozprasza niepotrzebnie uwagi. Nie krzyczy. Sprzyja wyciszeniu i skupieniu uwagi. Tam, gdzie mowa o starych mapach, odnajdujemy barwy przypominające pożółkły papier; tam, gdzie mowa o nowych, współczesnych planach – pojawiają się chłodne barwy betonu i stali.

               A na końcu książki siedzi sobie, na niewielkim taboreciku mały, zamyślony (a może rozmarzony?…) człowieczek w papierowej czapeczce na głowie… Czapeczka (jak to bywa z papierowymi czapeczkami) ma kształt łódki i – najwyraźniej – zrobiona została z jakiejś mapy… Za plecami człowieczka  – mur a na nim bardzo rozmaite ślady… ludzkich myśli, działań  i rozterek…

        Obok ogromny znak zapytania, w którym kropka to czerwona piłka, zapraszająca do zabawy…

             Pytanie jest pociągające jak gra w piłkę. Pytać trzeba – na przekór wszystkiemu (właśnie do tego zachęcają obie autorki), nawet na przekór strasznej, dziwnej (ale i trochę śmiesznej) głowie smoka, bo nie wiemy przecież, na co natkniemy się, zadając pytania…

Hanna Diduszko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.