Światełko w tunelu trudności

Sarah Crossan, My dwie, my trzy, my cztery. Tłumaczenie Małgorzata Glasenapp. Warszawa 2018. Wydawnictwo Dwie Siostry.

           Książka irlandzkiej pisarki Sary Crossan (z wykształcenia również filozofki), mającej na swoim kącie dobrze u nas przyjętą powieść dla młodych czytelników pt. Kasieńka (nietypową, bo pisaną… wierszem) ma sporo szans na zyskanie wiernych czytelników (a zwłaszcza – czytelniczek). Młodym czytelnikom nie tak znów często dostarcza się tak ogromnej porcji poruszających emocji i szarpiących duszę uczuć, które każą zastanawiać się nad sobą, swoim stosunkiem do najbliższych, rozważać pojęcia ogólne o fundamentalnym dla człowieka znaczeniu.

              Siłę przekazu tej książki można porównać do najlepszych dzieł literatury dla dzieci – szwedzkiej baśni-niebaśni  Bracia Lwie Serce (z zachowaniem wszelkich proporcji, bo mistrzyni Astrid Lindgren stworzyła arcydzieło), amerykańskiej powieści Most do Terabiti, czy też powieści włoskiej Mój dziadek był drzewem czereśniowym. Wspólnym mianownikiem byłaby tu trzymająca w napięciu fabuła oraz obecność prawdziwości i Prawdy. No i jeszcze coś więcej – pokazanie pewnej drogi, światełka w tunelu trudności bez pouczania, z poszanowaniem inteligencji młodego odbiorcy.

           Prawdziwość i prawda… To rozróżnienie rozumiem następująco. Prawdziwość oznacza tu wiarygodność sytuacji, portretów bohaterów (w większości są to bohaterki, choć i postaci męskie zostały zarysowane ze znajomością tematu), a także języka. Czytając ma się uczucie, że nikt nas nie zwodzi. Tak właśnie jest. Tacy są ludzie młodzi, bardzo młodzi i starsi. Tak się zdarza lub tak mogłoby się zdarzyć. Tak się mówi. Prawda oznaczałaby tu zgodność odczucia naszego (tj. odbiorcy) wewnętrznego porządku etycznego z porządkiem etycznym prezentowanym w dziele literackim.

       Świat pełen jest trudnych sytuacji. Trzynastoletnia bohaterka (a zarazem narratorka) doświadcza ich wiele – zapamiętane z wczesnego dzieciństwa porzucenie przez matkę, konfliktowe (choć zarazem uporządkowane) życie u boku babci, niespodziewane spotkanie z nieznaną siostrą, zdrada najlepszej przyjaciółki, zawód związany z pierwszym zauroczeniem, wybryki matki zagubionej w świecie przerastającym jej stopień dojrzałości. Zostaje też postawiona w niemal skrajnie trudnych dla trzynastolatki sytuacjach, wywołujących lęk o bliskie osoby. Właśnie ów lęk pozwala jej rozpoznać, jak bardzo są jej one bliskie, jak wielkie mają znaczenie. Doświadczenie lęku łączy się z doświadczeniem miłości, pozwalając odkryć jej miejsce w kształtującej się hierarchii wartości.

                    Szczególnym rysem świata przedstawionego w powieści jest obraz szkoły jako miejsca formalnych spotkań z wiedzą, ale i – natchnionych przeżyć, mających moc odmieniania. Postać nauczyciela, który zainteresował opornych trzynastolatków poezją w najprostszy (i – paradoksalnie – najtrudniejszy) sposób, pozwalając im myśleć samodzielnie i swobodnie formułować wypowiedzi, powinna się stać (i oby tak było) inspiracją dla jak najliczniejszej rzeszy nauczycieli literatury. Pod wpływem jego działań i postawy trzynastoletnia Apple potrafi znaleźć w sobie odwagę i siłę, by stanąć w prawdzie wobec klasy. Czyta własny wiersz. Cisza jest wyrazem szoku, ale i podziwu. Ktoś zrobił coś niebywałego i wspaniałego! Bo wiersz jest i prawdziwy, i jednocześnie piękny. Na koleżanki (również te niefajne) i kolegów (również tych prześmiewczych) to oddziałuje. Poezja odmienia. Ma taką moc. Bohaterka czuje się odmieniona. Ma tę świadomość. Jej dojrzewanie do rozpoznawania wartości biegnie równolegle – w świecie doświadczeń życiowych i w świecie duchowych przeżyć, związanych z kontaktem z poezją.

                   Powieść Sary Crossan budzi silne emocje. Brak tu ocen postępowania. Nie ma potępienia. Jest za to zrozumienie i gotowość do wybaczenia. Powieść wzrusza, porusza, momentami przygnębia, ale i daje nadzieję. Trzymająca w napięciu akcja prowadzi do dramatycznych zdarzeń, które – wydaje się – doprowadzą do tragedii. Ale, jak to bywa w najlepszych dziełach, pojawia się światełko. Tutaj światełkiem w tunelu trudności okazuje się ludzkie  wsparcie i sztuka słowa – poezja.

                Nie jest to właściwie światełko, lecz światło. Czytelnik bez trudu wierzy, że ten blask będzie mocno oświetlał dalszą drogę Apple.

Hanna Diduszko

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.