Selma z ptakiem w kieszeni…

 

Ellen Karlsson,  Ryba o imieniu Fabian. Ilustr. Eva Lindström. Przełożyła ze szwedzkiego Katarzyna Skalska. Poznań 2019: Zakamarki.

 

            Przeżycia nieśmiałej Selmy, jej nowa sytuacja emocjonalna i życiowa, a także zupełnie niespodziewana przyjaźń z chłopcem to tematy kolejnej książki dwóch szwedzkich autorek: Ellen Karlsson – pisarki i Evy Lindström – ilustratorki.

            Obie panie dały swoim czytelnikom do rąk dwie książki, których bohaterką jest Selma (trzecia ukaże się niebawem). O pierwszej, zatytułowanej Sznurówka, ptak i ja, już tu z entuzjazmem pisałam, chwaląc subtelne podejście do emocji i duży potencjał dialogowy (jest o czym rozmawiać).

            Druga część cyklu o Selmie nie rozczarowuje. Można ją (ostatecznie) czytać osobno, choć znajomość pierwszej części pozwala lepiej zobaczyć zmiany zachodzące w dziewczynce, przede wszystkim – jej stopniowe dojrzewanie.

          Selma ma osiem lat. Będzie chodzić do innej niż dotychczas klasy i ma nadzieję, że się z kimś zakoleguje. Jej marzenie się spełnia, choć przyjaciela odnajduje nie w zaborczej, pozbawionej empatii, podchodzącej zadaniowo do szkolnej relacji koleżance, którą nauczyciel wyznaczył na opiekunkę nieśmiałej nowej uczennicy, lecz w Fabianie, koledze, który ma własne pasje, umie się głośno i spontanicznie śmiać, no i niczemu się nie dziwi. Nawet ptakowi, który wyprowadził się z serca dziewczynki i mieszka teraz w jej kieszeni, a czasem – w doniczce…

       Ilustracje, podobnie jak było w części pierwszej, wzmacniają emocjonalny wymiar historii. Bohaterowie są narysowani lekko chwiejną kreską. Są jakby niegotowi, często niepewni. Dotyczy to dzieci, ale i dorosłych – tata wychyla się zza drzwi, patrząc na usypiającą córeczkę. Zza zsuniętych okularów spoglądają nieśmiałe oczy, grzywka sterczy niesfornie ku górze… Tylko Andżelika – opiekunka Selmy – obejmuje ją na rysunku władczym gestem, jakby chciała zagarnąć i wziąć w posiadanie koleżankę, skuloną obok na ławce…

            Czytelnik, który sam brnie przez tekst (a ma zaledwie siedem, osiem lat, czyli tyle, ile bohaterka), dostaje dzięki ilustracjom świetną podpowiedź emocjonalną. Ilustracje pozwalają lepiej odczuć, co przeżywa bohaterka, jakich emocji doznają ona i jej otoczenie. Poza tym są urozmaiceniem dla ośmioletniego oka, które dzięki nim nie zdąży odczuć znużenia tekstem.

            Opowieść Ellen Karlsson dotyczy najprostszych, codziennych, bliskich dziecku spraw: szkoły, gdzie praca w grupach owocuje nową przyjaźnią, spotkania z przyjaciółką z wakacji – Sznurówką, jesiennych wakacji, pobytu u dziadków, nieporozumienia z rodzicami… Zdarza się jedna niecodzienna sytuacja (list w butelce!), którą Selma i Sznurówka uznają za prawdziwą przygodę…

         Zwykłe wydarzenia, choć zwykłe, mają swoją wagę. Wszak codzienność małego dziecka to cały jego świat i dlatego należy ją traktować z należytą uwagą i szacunkiem.

           Pisarce, która mówi do czytelnika, posługując się narracją pierwszoosobową, jako Selma, udało się zachować uwagę i szacunek i bardzo przekonująco opowiedzieć o dzielności dziewczynki, która przezwycięża stopniowo swoją nieśmiałość (symbolizujący ją ptak coraz częściej staje się po prostu rozmówcą, a nie tym, który strofuje i ma pretensje), zdobywa się na zwierzenie (sama nie wierzy, że opowiedziała nowemu przyjacielowi o swoim ptaku…).

             Selma dojrzewa nie tylko emocjonalnie, ale i społecznie. Zakłada, tym razem z Fabianem, Klub Miłośników Kamieni. Łatwo daje się przekonać, że to klub innego rodzaju i że nie koliduje w żaden sposób z Klubem Przyrodniczym, założonym w czasie wakacji ze Sznurówką. Jest ciekawa świata. Uczy się od innych i potrafi z radością zaakceptować zmiany w rodzinie (rodzice spodziewają się dziecka).

            Pisarka posługuje się prostym językiem. Narracja jest klarowna, nawet gdy dotyczy trudnych wydarzeń. Gdy obrażona na mamę dziewczynka wybiega z domu z płaczem, nie jest to pokazane jako dramat (choć przecież mogłoby być…). Tak się po prostu zdarzyło… Tak się przecież zdarza. Przykrości i nieporozumienia są wpisane w codzienność. Tak już jest.  Autorka znalazła też ciekawy sposób na opis uczuć. Wciąż przydaje się tu ptak – nie tylko symbol nieśmiałości, ale w ogóle wewnętrznych przeżyć. Trudno mówić o własnych uczuciach, więc Selma rozmawia ze swoim ptakiem… No, a on mówi o tęsknocie za przyjacielem (poznał u Fabiana papugę – Kometę…): Nigdy w życiu jeszcze nie tęskniłem. A teraz tak tęsknię, że zaraz opadną mi pióra.

              Czytelnik dostaje do rąk opowieść o dzielnej dziewczynce, o przyjaźni pomiędzy dziewczynką a chłopcem, pokazanej jako coś absolutnie naturalnego (bo przecież to nie płeć decyduje o fajności człowieka!), o rodzinie dającej wsparcie, o nieznanej Selmie sytuacji rodzinnej, która też może być czymś zwykłym (mama Fabiana wychowuje go samotnie na własne życzenie), o naturalności, z jaką się podchodzi do życia, w którym liczy się otwartość, uważność wobec innych i wewnętrzne ciepło.

     W Rybie o imieniu Fabian jest tego ciepła bardzo dużo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.