Złoto i Nadzieja

Roksana Jędrzejewska-Wróbel, Pracownia Aurory. Ilustracje Jona Jung. Warszawa 2019: Wydawnictwo Bajka.

         Autorka Pracowni Aurory Roksana Jędrzejewska-Wróbel działa na polu literatury dziecięcej już od szesnastu lat. Jak ten czas leci! Wydaje się, że dopiero wczoraj dzieci dostały do rąk pełną uroku Sznurkową historię czy Gęboluda. Zarówno postaci z tych książek, jak i późniejszych tej pisarki (Aurelka, Florka, Melania, Melchior i inne), głęboko zapadły w serca małych czytelników (bo głównie z myślą o nich pisze autorka, która ma na swoim koncie wiele nagród i wyróżnień; wśród nich wpis na Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej oraz na Złotą Listę Fundacji ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom).

        Roksana Jędrzejewska-Wróbel jest z wykształcenia polonistką (z tytułem doktora nauk humanistycznych). Jako polonistka zna i rozumie wartość środków stylistycznych, które ma do dyspozycji literatura. Świadomość językowa autorki powoduje, że jej adresowane do dzieci teksty zawsze są na najwyższym poziomie. Dając dzieciom do rąk książki jej autorstwa, możemy być pewni, że dajemy to, co najlepsze. W przypadku ostatniej książki Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel Pracownia Aurory, mamy do czynienia z piękną opowieścią, w której udało się zamknąć szczególnie aktualną, jak sądzę, sprawę – odchodzenie w przeszłość uważności wobec ludzkich uczuć, a także wiele innych, boleśnie obecnych problemów.

        Opowieść o starszej kobiecie Aurorze, która właśnie pogodziła się z myślą o konieczności porzucenia swego zajęcia (naprawy ludzkich serc), została przedstawiona w dwóch planach. Pierwszy dotyczy opisu aktualnej codzienności, drugi – dawnych działań bohaterki. Mamy więc w planie pierwszym obraz ponurego deszczowego dnia oraz pogodzonej z losem starszej pani. Aurora, z trudem pokonując w wietrze i deszczu codzienną drogę do pracy, spogląda jednocześnie na nowe szyldy rozmaitych instytucji. To nie są zwykłe nazwy: niosą one również informacje o bieżących potrzebach ludzi (Wszystko po 5 zł, Słodycz Świata, Wieczna Młodość, Grupa Zysk, Rach ciach ciach. Najszybszy hamburger w mieście). Ważne jest tempo życia i przyjemność. Tak po prostu jest. Współczesność jest zatem postrzegana przez pryzmat uczuć kobiety, która, mimo akceptacji nieuchronności zmian, którym musi podlegać świat, z żalem myśli o braku zainteresowania jej pracą. Czytelnik zaczyna współczuć bohaterce.

        Dawna, przedstawiona w planie drugim, działalność Aurory w Pracowni Złamanych Serc, oddana została za pomocą metafory. Właścicielka pracowni wykonuje swoją pracę podobnie jak zegarmistrze czy krawcy, których lokale też pomału znikają z ulicy Rzemieślników. Pracownia Złamanych Serc to miejsce, gdzie Aurora dokonywała naprawy serca, tak jak inni dokonywali naprawy zepsutego przedmiotu (każde [serceH.D.] trzeba potraktować inaczej. Są takie, które wymagają specjalnego kleju czułości, i takie, którym potrzebna jest mieszanka zachwytu i bliskości). Metafora jest nośna. Otwiera umysł i porusza. Czytelnik może pomyśleć o wielu sprawach, z którymi ma do czynienia, ale nad którymi, być może, dotąd się nie zastanawiał: o ciągłym pośpiechu, odczuwanym jako życie w biegu, o wielkiej ilości bodźców (zwłaszcza elektronicznych) i poddawaniu się ich oddziaływaniu, pogoni za przyjemnościami, braku umiejętności dostrzegania wartości pracy innych ludzi, nadprodukcji przedmiotów, marnotrawieniu dóbr, nastawieniu na zysk, zaniku bezinteresowności. Pracownia Aurory daje do myślenia i dzieciom, i dorosłym.

        W książkach Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel nic nie jest przypadkowe, nie można więc mówić o przypadkowości w wyborze imienia tytułowej bohaterki. To imię autorka utkała ze złota (łac. aurum), kruszcu cennego i rzadkiego, jak cenną i rzadko spotykaną była praca i podejście do niej Aurory. W imieniu zawarta jest ocena tej postaci.

        Na szczęście w pracowni starszej pani, która ostatecznie postanowiła zaprzestać swej działalności, pojawia się w ten ponury jesienny dzień przemoczona dziewczynka. I ona nosi symboliczne i rzadkie imię: Nadzieja. To prawda, że zmiany są nieuchronne. Prawdą jest jednak również to, że po ponurych jesieni i zimie przychodzi wiosna, a z nią nadzieja.

       Pisząc o książce, nie sposób pominąć ilustracji i opracowania graficznego Jony Jung. Strona wizualna znakomicie współgra z przesłaniem opowieści. Całość jest utrzymana w ciemnych, dość ponurych barwach. Jednak w mroku pracowni Aurory, pochylającej się nad złamanym sercem, tak jak czyni to zegarmistrz pochylający się nad zepsutym mechanizmem, na miejsce pracy pada złote światło dużej lampy. Na ostatnim rozwarciu stron czytelnik widzi osnute błękitem budynki miasta, przysłonięte przejrzystą chmurką słońce oraz przystanek tramwajowy. Na ławce siedzi młoda kobieta wpatrzona w ekran komórki. Obok niej – mały, beztrosko machający nóżkami chłopczyk (synek?), spoglądający w niebo, gdzie zza chmurki wygląda przecież słońce… Te obrazy, jak każde światło w mroku, zdają się kierować myśli czytelnika w dobrą, optymistyczną stronę.

Hanna Diduszko

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.