To proste…

 

Marianne Dubuc, Droga na górę. Przełożyła Justyna Bednarek. Warszawa 2019. Wydawnictwo Wytwórnia.

 

 

        Marianne Dubuc, urodzona w roku 1980 kanadyjska pisarka (pisze w języku francuskim) i ilustratorka, tworząca z myślą o odbiorcy dziecięcym, napisała dotąd kilkanaście książek. Przetłumaczono je na ponad 20 języków.

        Droga na górę, starannie wydana przez Wydawnictwo Wytwórnia w pieczołowitym i pomysłowym przekładzie Justyny Bednarek, to kolejna pozycja tej autorki na polskim rynku wydawniczym.

            Poprzednie wydane w Polsce książki Marianne Dubuc to: Dzień dobry, poczta (Wydawnictwo Entliczek, 2016), Lew i ptak (Wydawnictwo Łajka, 2017), Lusia i przyjaciele (Wydawnictwo Łajka, 2017), Przed moim domem ( Wydawnictwo Dwie Siostry 2018).

      Droga na górę zachwyca już w momencie pierwszego kontaktu: jest piękna. To wrażenie pogłębia się, gdy zaczyna się ją przeglądać. Okładka jest twarda i gładka. Książkę mogą bezpiecznie wziąć w swe sprytne i ciekawskie rączki nawet zupełnie małe dzieci. Trudno ją podrzeć! Niełatwo ją zniszczyć! Przyjemnie ją natomiast trzymać w ręku, pogładzić okładkę, dotknąć leciutko chropowatej powierzchni kart… Książkę wydano na szlachetnym, a jednocześnie solidnym papierze (Munken Print Cream 150 g/m2) o pięknej barwie ecru.  Wrażenia sensualne dostarczane przez obiekty, jakimi są książki wydają się dziś szczególnie istotne. Dzieci (dorośli też…) coraz częściej mają do czynienia wyłącznie z chłodnym światłem monitora i zawsze taką samą w dotyku klawiaturą…

       Ilustracje, których jest znacznie więcej niż tekstu pisanego, co pozwala zakwalifikować pozycję do kategorii picture books, wprowadzają za pomocą subtelnej, delikatnej kreski i rozmytej, pastelowej kolorystyki w świat wartości, jednocząc się całkowicie z opowieścią. Jest ona (podobnie jak ilustracje) subtelna i delikatna, a przy tym prosta, bezbłędnie trafiająca do serca i wyobraźni nawet całkiem małego czytelnika-oglądacza.

          Autorka posługuje się znanym w baśniach i bajkach chwytem antropomorfizacji zwierząt, czyniąc bohaterką całej historii starą panią Borsukową, zaś jej towarzyszem – malutkiego kotka – Lulka. Wykorzystano też, tak częsty w baśniach, motyw wędrówki. Oto nasza stara pani Borsukowa jest miłośniczką wędrówek! Co niedzielę udaje się na Słodką Bułeczkę (tak nazwała najwyższą górę w okolicy – brawa dla tłumaczki!), by właśnie stamtąd spoglądać na świat i podziwiać jego piękno. Po drodze spotyka przyjaciół, z którymi ucina sobie pogawędki, a czasem – pomaga w potrzebie. Lubi zbierać pamiątki z podróży – trzyma je w swojej kuchni… Pamiątki mogą się wydawać dziwne. To na przykład kawałek porcelany, piasek morski, czy gładki kamień. Ale panią Borsukową najwyraźniej obchodzą właśnie tego rodzaju artefakty. To one są źródłem zachwytów.

         Nie dzieje się niby nic ważnego. Lulek po prostu towarzyszy pani Borsukowej w drodze na Słodką Bułeczkę i zupełnie niezauważalnie, całkowicie mimochodem z zalęknionego malca przemienia się w istotę coraz bardziej dojrzałą. On również zaczyna ucinać sobie pogawędki, zauważać coraz to nowe  stworzonka i coraz to nowe ich potrzeby. Życie się toczy. Ale tok życia w tej skromnej książeczce przeznaczonej, co prawda, dla małych dzieci (ale i starszym, a także tym całkiem starym też się przyda…) jest naznaczony milowymi kamieniami wartości, takimi jak uważność, wrażliwość na piękno przyrody, poczucie wolności, pokonywanie słabości, wartość wysiłku, dążenie do celu, niesienie pomocy, opiekuńczość wobec słabszych…

        W końcu mały, początkowo zalękniony kotek dorasta do roli opiekuna swojej towarzyszki – starej pani Borsukowej. Dorasta również do tego, by zyskać malutkiego towarzysza wędrówek na Słodką Bułeczkę… Pokonał już przecież swoje słabości i lęki. Nauczył się z mozołem, ale i radością wspinać na Górę (autorka niezauważalnie oswaja odbiorcę z metaforycznym myśleniem…). Zapewne skorzystał z doświadczeń swej starej towarzyszki i – pewnie, tak jak to czyniła pani Borsukowa – teraz z kolei on  będzie zachęcał swego malutkiego kompana do wysiłku wesołą piosenką: Wędrowali szewcy przez zielony las/nie mieli pieniędzy, ale mieli czas (brawa dla tłumaczki). Taka jest kolej rzeczy.

      Tak właśnie wygląda życie, które należy po prostu przeżyć porządnie, z miłością, dobrocią i zachwytem.

Prawda, że to proste?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.