Istotka – maskotka  czyli coś do kochania

 

Wanda Mycielska, Fikus. Przetłumaczone z portugalskiego na polski przez autorkę w roku 2008. Wydawnictwo Hokus-Pokus. Warszawa 2009.

 

        Do kochania nadają się rodzice, babcie i dziadkowie, a także – rodzeństwo  (mimo, że bywa niekiedy dość uciążliwe). Wiele osób i rzeczy nadaje się do kochania. Wśród nich szczególną rolę odgrywają misie (taki Kubuś Puchatek albo inny Miś Uszatek…), a także różne stworki (Plastuś, czy też Muminek), które mają swoją  maskotkową, niekiedy bardzo mądrą duszę, takie maskotki-istotki. Można do nich mówić a one potrafią słuchać. Mają swoje życie – tajemne bądź całkowicie autonomiczne, o którym potrafią opowiadać lub o którym opowiada Osoba, która Wie…  Uczestniczą w rzeczywistości na swój jedyny i niepowtarzalny sposób. Nie mają takich doświadczeń (ani takich rozmiarów) jak dorośli, więc sytuują się bardzo blisko świata dzieci. Można ich nie zauważać, ale, podobnie jak dzieci, niezaprzeczalnie istnieją i świetnie nadają się do kochania.

            Polskiej literaturze dla dzieci przybył w 2009 roku taki nowy stworek, istotka-maskotka świetna do kochania, niejaki Fikus, czyli różowy słoń, zwany też Fikusinkiem lub Fikusińskim.

         Stworzyła go dla swojej córeczki  Klary – Wanda Mycielska, osoba, której życiorys mógłby posłużyć za kanwę powieści.

             Urodzona w Warszawie, wyemigrowała w czasie II wojny (jako piętnastoletnia dziewczyna) najpierw – sama – do Francji i Anglii, potem – już z rodzicami –  do Brazylii. Związana rodzinnie i przyjacielsko z kręgami artystycznymi (z domem Dygatów i Lutosławskich, a także z literackim środowiskiem Brazylii), sama uzdolniona artystycznie (w swoim brazylijskim domu śpiewała gościom piosenki, akompaniując sobie na gitarze), wciąż poszukiwała własnej drogi. W wieku 46 lat powróciła do Europy, osiadła w Anglii, gdzie wstąpiła do zakonu benedyktynek. W końcu jednak postanowiła zamieszkać z córką. W 2009 roku – jako 84 letnia, piękna i wytworna pani – przetłumaczyła na język polski własną książkę o słoniku, wydaną po portugalsku w roku 1964, co zostało zauważone, bo opowieść, której bohaterem jest Zuzuquinho (tak brzmi w oryginale imię Fikusa), uzyskała  rok później najwyższą nagrodę literacką w Brazylii – Premio Jabuti.

            Fikus jest narratorem opowiastek, które snuje, poczynając od momentu wejścia do domu swojej mamy Klary, która wcale nie jest mamą słoniem tylko mamą dziewczynką. Opowieści dotyczą różnych zwykłych wydarzeń.

                 Jest to jednak zwykłość dość specyficzna. Dzięki odmiennym realiom (książka powstała – przypomnijmy – w latach sześćdziesiątych w Brazylii) zyskuje momentami egzotyczny posmak, nie przesłaniający jednakże tego, co jest w niej uniwersalne i najważniejsze, a mianowicie, odrobinkę może zapomniane, przesłanie prostoty i miłości.

                 Prostota widoczna jest w różnych elementach książki. Dotyczy jej warstwy literackiej – na przykład sposobu charakteryzowania narratora-bohatera przez język (nie stroni on od zabawnie brzmiących dziecięcych powtórzeń: Klara mi opowiedziała to, co mama jej opowiedziała, tak jak teraz ja opowiadam wam to, co Klara mi opowiedziała, że mama jej opowiedziała, a wy możecie opowiedzieć swoim braciom i siostrom to, co ja wam opowiedziałem… Straciłem wątek i nie wiem, jaki był początek mego opowiadania…), czy też  opisów rzeczy, miejsc i ludzi z nastawieniem na ich pozytywne cechy (jeżeli pojawia się jakaś postać negatywna, to należy jej współczuć, np. pani w zoo, której nie podobała się wydra, pewnie ma chore oczy… ).

           W opisach jest miejsce na zachwyt przyrodą (egzotyczną, co dla polskiego czytelnika jest dodatkową atrakcją), niecodzienną scenerią (lot samolotem do Rio de Janeiro), dobrocią ludzi (np. mama dba o to, by Fikus wrócił do dobrej formy po zagubieniu w autobusie i oddaje go do pralni).

                 Narrator skupia się na sprawach codziennych. Dramatycznych wydarzeń prawie nie ma a to jedno, o którym jest mowa – zagubienie się Fikusa w autobusie –  kończy się dobrze: stało się okazją do zdobycia nowego doświadczenia (poznania sypialni autobusów) i kolejnym dowodem na istnienie dobroci i miłości.

                Mama Klara robi różne głupotki, ale pamięta o sprawach istotnych (na przykład o wieczornym pacierzu; tak!), jest też ciekawa wszystkiego – prowadzi zeszyt pytań niebieskich (czyli takich, na które odpowiedź będzie się znało dopiero w niebie).

               Pytania te można by pewnie nazwać pytaniami filozoficznymi; kryje się w nich niepohamowana ciekawość świata i umiejętność wychwytywania z codzienności, która nigdy nie jest szara, rzeczy zadziwiających: Skąd się biorą osoby, które nie lubią dzieci i zwierząt? Dlaczego nie nazywają się na przykład soboby, a nie osoby, żeby wiedziały, że im się coś poplątało?

                Autorka, tworząc Fikusa i dając mu rodzinę (złożoną zarówno z ludzi, jak i z innych maskotek-istotek: ślepego Misia, któremu trzeba pomagać, lalki Zuzi, która opowiada historię o gwieździe) wykreowała – i to bardzo wiarygodnie  – wewnętrzny świat dziecka, wypełniony pragnieniem dobroci, miłości i bezpieczeństwa, a także tęsknotą za pięknem.

            Prostota przekazu wiąże się nie tylko z tekstem, ale także z ilustracjami, innym ważnym elementem książki. Ich autorką jest również Wanda Mycielska.

          Są to ilustracje staroświeckie, w najszlachetniejszym znaczeniu tego słowa. Kolorowe, klarowne, wyraziste, ze sporą ilością szczegółów (nie wywołujących jednak natłoku wrażeń). Pozwalają lepiej skupić uwagę na opowieści, z którą się integralnie wiążą, spełniając rzetelnie swoją funkcję. Można je określić jako ładne, ale z pewnością nie są przesłodzone i grzeczne (niektóre elementy narysowano od linijki, co raczej nie mieści się w głowie żadnemu dzisiejszemu zawodowemu plastykowi, ale tak czasem rysują tak zwane grzeczne i porządne dzieci…). Ta grzeczność jest w książce wartością samą w sobie. Dobrze jest być miłym, prostolinijnym i po prostu grzecznym. Widać od razu, że nie tylko opowieść, ale i ilustracje zostały stworzone z potrzeby serca.

              Fikus jest na polskim rynku książki dziecięcej zjawiskiem niezwykłym. Urok tej książki, napisanej ponad czterdzieści lat temu w dalekiej Brazylii, tkwi w czymś, co jest najtrudniejsze do uzyskania – w prostocie i uczuciach, które trafiają bezpośrednio z serca  autorki do serca czytelnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.