Szybuję
nad wodą
ponad błękitnawym lustrem mgły
w dole
drzewa jak panny
ubrane w tęczowe szaty ptaków
Przepływam
na drugą stronę lustra
i zapadam
z wolna
w mrok drogi
Zmierzam
tunelem cienia
rozgarniając długie włosy wierzb
ku ośnieżonym górom
dalej dalej dalej
aż dotknę znowu nieba
i
Poszybuję
nad wodą
ponad błękitnawym lustrem mgły
w dole
drzewa jak panny