Marzenie przedszkolaka

Rafał Witek, Przedszkole imienia Barbary Wiewiórki. Ilustracje Aleksandra Fabia. (Warszawa 2020). Wydawnictwo Bajka.

 

      Chyba nie istnieje dziecko (przynajmniej ja takiego nie widziałam, ani o takim nie słyszałam), które by mniej lub bardziej otwarcie nie marzyło o jakimś zwierzątku. A tutaj, proszę! Nie dość, że zwierzątek jest całkiem sporo i to najróżniejszych, od tych rzadziej spotykanych wśród ludzi – Jeża, Fretki i Królika aż po częstych mieszkańców ludzkich siedzib  –  Kociaka i Szczeniaka. Hm… Zdarzają się też i owady (czasem potrafią ugryźć, a zatem bywają, cóż, kłopotliwe…). A gdzie? W Przedszkolu im. Barbary Wiewiórki!

        Tam właśnie rozgrywa się akcja najnowszej opowieści Rafała Witka. Cała historia adresowana jest teoretycznie do przedszkolaków, ale i uczniowie młodszych klas z pewnością przeczytają tę pełną uroku książeczkę z przyjemnością. Jest ona bowiem jak marzenie dziecka, jak opowieść wzięta ze snu. Nie ma tu ani odrobiny lęku, samo staromodne  słońce, które opromienia dziecięcy, bezpieczny świat… Niczym u Kornela Makuszyńskiego… (autor, co na pewno nie było dziełem przypadku, w roku 2015, został laureatem Ogólnopolskiej Nagrody Literackiej im. Kornela Makuszyńskiego). Jest radość i zabawa, która bywa niekiedy zwykłą psotą, ale czasem służy też poznawaniu świata, czego się przecież, mając te swoje pięć, sześć, siedem lat, tak bardzo pragnie.

      Idzie człowiek rano do przedszkola a tam (co za radość!) zwierzątka-dzieci! Są też i inne dzieci-dzieci (ale tylko te, które same potrafiły odnaleźć drogę do wejścia; są ciekawe świata, niespecjalnie bojaźliwe i tylko one nadają się do Przedszkola imienia Barbary Wiewiórki). Można bawić się, a nawet psocić bez żadnych ograniczeń, hasając po placyku dobrze ukrytym za krzewami irg lub moszcząc się w domku na gałęzi. No i jest jeszcze na dodatek mądra, cierpliwa i uśmiechnięta Pani, która potrafi załagodzić spory, zwykłą sytuację zamienić w fantastyczną zabawę, pomysłowo wykorzystać indywidualne zdolności wszystkich podopiecznych, pokazać ciekawy eksperyment i wszystkich, niezależnie od gatunku, traktować poważnie i sprawiedliwie.

             Rafał Witek, pisarz znany z poczucia humoru (to on sprytnie podszył się pod autora skandynawskich kryminałów niejakiego Svena Jönssona, tworząc przezabawną serię Feralne Biuro Śledcze) i znajomości dziecięcych potrzeb i oczekiwań (ma na swoim koncie wiele opowiadań i powieści dla małych i nieco starszych czytelników, wśród których osobiście najbardziej lubię trzy powieści Julka Kulka, Fioletka i ja, Dzieciaki kontra FOBIA i Klub latających ciotek) opowiada tu, w kolejnych opowiadaniach-scenkach z życia przedszkola, proste i zabawne historyjki kontaktów ludzko-zwierzęcych, z których płynie piękne, choć, niestety, tylko na pozór oczywiste,  przesłanie. Wszystkim małym stworzonkom należy się ochrona i szacunek. Wszyscy jesteśmy braćmi w naszym dziecięctwie. Dorośli dbają o młodszych i wskazują im drogę. Pozwalają na zachowanie własnej indywidualności, uczą zachowań prospołecznych, uczą poznawać świat, dbają o poczucie ładu. A nade wszystko rozumieją! Świat jest domem dla wszystkich stworzeń i dlatego należy się o niego  troszczyć i dbać jak najlepiej, nie zapominając przy tym o radości.

      Autor posługuje się piękną, klarowną polszczyzną, znakomicie dostosowaną do percepcji małego czytelnika, choć wcale nie ubogą.  Taki język pozwala, by z przyjemnością i bez wysiłku zanurzyć się w świat dziecięcego marzenia, wydobywając stamtąd najprostsze i, zdawałoby się, najbardziej oczywiste prawdy. Tych prawd dorosły, zapędzony i zagmatwany świat musi się teraz w pocie czoła uczyć na nowo.

          A przecież niemal wszystko jest zawarte w przesłaniu Barbary Wiewiórki, rudej Basi, która (jak wymyślił Autor) jest twórczynią sieci przedszkoli dla dzieci, niezależnie od ich gatunku. Basia, wyraźnie wzruszona świetnym działaniem placówki, wita się z każdym radosnym muśnięciem ogona a i na ramieniu przysiąść potrafi…

                        Książka jest zaopatrzona w liczne ilustracje – czyste i klarowne, prawie realistyczne (choć zwierzątka są zantropomorfizowane…), o przygaszonej kolorystyce, bardzo zgrabnie połączone z tekstem. Ich autorka, Aleksandra Fabia, zadbała, by czytelnik czerpał przyjemność z ich oglądania, nie trudząc się przy tym zanadto.

      Wydawnictwo Bajka zadbało zaś o staranne wydanie. Książkę zaopatrzoną w porządną, twardą oprawę, estetyczną wyklejkę a nawet w stałą, jedwabną zakładkę. Wszystko to sprawia, że książkę miło wziąć do ręki.

Hanna Diduszko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.