Czy wojna jest dla ludzi?…

Paweł Beręsewicz, Czy wojna jest dla dziewczyn? Ilustracje Olga Reszelska. – Warszawa: Muzeum Powstania Warszawskiego; Łódź: „Literatura” 2010.

 

      Co jest dla dziewczyn? Zabawa w sklep? W chowanego? Ubieranie lalek? Pewno tak, ale na pewno nie wojna. Piegowaty, niespełna jedenastoletni Antek bawi się na plaży w czasie sierpniowych wakacji 1939 r. w wojnę; jest bohaterskim żołnierzem – piaskowymi kulami rzuca w nieprzyjacielskie samoloty, które atakują jego ojczyznę (ach, jakie to szlachetne, a zarazem emocjonujące!). Żywi święte przekonanie, że wojna nie jest dla dziewczyn. One nie powinny zajmować się takimi męskimi sprawami. Chodzi przecież o walkę, o honor. Trzeba być odważnym, silnym. A dziewczyny (kobiety) z zasady takie być nie mogą.

        Skromna, licząca niespełna pięćdziesiąt stron książeczka Pawła Beręsewicza i ilustratorki – Olgi Reszelskiej mówi o sprawach, które są boleśnie aktualne. Pokazuje przede wszystkim, że wojna to nie zabawa. Nie chodzi w niej o przygodę, o jakiej marzą dorastający chłopcy. Nie chodzi o sentymenty. Tak przedstawiają wojnę niektóre filmy bądź książki, adresowane do spragnionych przygód młodszych nastolatków płci męskiej; tak jest na przykład  w wojennym, ale przede wszystkim przygodowym cyklu Cezarego Leżeńskiego o Jarku i Marku (Jarek i Marek bronią Warszawy), czy też w adresowanej do nieco młodszych chłopców łzawej powieści Andrzeja Perepeczki Wojtek Warszawiak. W książce Beręsewicza nie ma miejsca na łzy, ani na wyobrażone wcześniej role. Można ich nie zagrać do końca, bo wojna zbiera żniwo na oślep. Nie rozróżnia płci ani wieku. Stanowi zło absolutne: nie jest dla dziewczyn, ani dla chłopców, ani w ogóle dla żadnych istot.

     Książka mówi także o tym, że można, będąc – niekoniecznie z własnego wyboru – w samym środku straszliwych zdarzeń, zachować człowieczeństwo. To również opowieść o przystosowawczej sile i instynkcie przetrwania. Wszystko, co jest straszne, takie pozostaje, ale staje się powszednie: przemoc, podstęp, śmierć. Na swój sposób powszednie i oczywiste staje się także poświęcenie, niesienie pomocy, obrona wolności.

     Paweł Beręsewicz wspierany przez Olgę Reszelską (wyrazista, brudna kreska ujawnia emocje bohaterów, buduje nastrój grozy, choć nie straszy) demitologizuje wojnę, ale też pokazuje, że ów okropny czas to memento: rzeczywistość ludzka składa się zarówno z dobra, jak i ze zła. Życie się toczy. Trzeba je przeżyć jak najlepiej się da w zaistniałych warunkach. Bez patosu. Mała Ela (choć sama czuje się zagubiona – nie wie, jak mama odróżnia dobrych panów, którzy przynoszą wiadomości o tatusiu, od złych, którzy go szukają) jako pilny odbiorca baśni, czytanych jej kiedyś przez tatę, radzi sobie z tym zupełnie nieźle.          To baśnie (i przykład życia rodziców) nauczyły ją orientacji w świecie wartości. Ten ciekawy wątek wojennej historii dziewczynki wskazuje na sens czytania dziecku takich utworów. Dziesięcioletnia Ela bezbłędnie spostrzega, że za zachowaniem pana częstującego ją cukierkami i pytającego o ojca kryje się fałsz. Skąd wie? Bo zna baśń  o Czerwonym Kapturku i pamięta, że wilk też był podstępny. Rozumie, iż musi zachować ostrożność i tajemnicę.

            Historia Eli, jej rodziców oraz – epizodycznie – Antka (umiera, ranny w powstaniu), a także paru innych bliskich głównej bohaterce postaci, opowiedziana została tak prosto, jak to tylko jest możliwe – z perspektywy dziewczynki, która relacjonuje kolejne wydarzenia, nadmiernie się nad nimi nie rozwodząc.      Długością wyróżnia się dialog Eli i jej taty, w którym – mimo grozy sytuacji – pobrzmiewa radość nieskrępowanego, beztroskiego dzieciństwa. Dalsza narracja, dotycząca zdarzeń wojennych, jest lakoniczna i niemal zupełnie neutralna. Nie ma epatowania okropnościami. Zdania są krótkie, często – pojedyncze (co ma swoje literackie uzasadnienie: narratorem jest wszak dziecko). Brak opisów cierpień czy ciężkich przeżyć. Siła wyrazu kryje się w niedopowiedzeniu. Czytelnik, zaciekawiony opowieścią o zdarzeniach, staje wobec narzucającej się konieczności dopowiedzenia sobie tego, czego się tylko domyśla, wyobrażenia, jak w czasie wojny czuli się jego rówieśnicy, wejścia w ich położenie i – co  może najważniejsze – postawienia pytań – dlaczego, po co, dla kogo?

           Opowieść kończy się wyliczeniem osób, które wojnę przeżyły i tych, którym się to nie udało. Z owego wyliczenia bohaterka i jednocześnie narratorka wyciąga wniosek: „Ta wojna nie była tylko dla chłopaków”. Brzmi on gorzko i feministycznie. Oto mężczyźni (dorośli i nie) oraz kobiety (dorosłe i nie) są absolutnie równi wobec śmierci, jaką niesie wojna. Skromna książeczka dla dzieci rozprawia się nie tylko ze stereotypowym przedstawianiem wojny, ale i ze stereotypami myślowymi, dotyczącymi podziału rzeczywistości na strefy męskie i kobiece.

            Młody czytelnik zostaje z niewygodą (intelektualną i uczuciową), z niedosytem, który każe inaczej spoglądać nie tylko na pełną wojen historię, ale też na współczesność. Wojny wciąż nie należą do przeszłości. Miewają inną formę i toczą się gdzieś. Jednak wiadomości o nich docierają do nas (w tym – do dzieci) niemal codziennie. Można mieć nadzieję, że po przeczytaniu i obejrzeniu książki Pawła Beręsewicza i Olgi Reszelskiej niejeden młody człowiek, nieatakowany przez autorów bohaterskim, sentymentalnym i patetycznym tonem, zacznie się zastanawiać nad sensem wojen – tych dawnych i tych współczesnych. Nie pozostanie obojętny na ich zło i absurdalność; również tych boleśnie obecnych we współczesnym świecie, choć toczących się daleko.

            Na koniec – warto dodać, że koncepcja książki powstała w Muzeum Powstania Warszawskiego (współwydawcy tej pozycji), a punktem wyjścia było wspomnienie dr Elżbiety Łaniewskiej-Łukaszczyk, która nagrała je dla potrzeb Archiwum Historii Mówionej. To właśnie pani doktor (mieszka dziś w Zakopanem, wciąż jest praktykującym lekarzem) stanowiła pierwowzór bohaterki przedstawionej w książce Czy wojna jest dla dziewczyn?

 

Jedna odpowiedź do “Czy wojna jest dla ludzi?…”

  1. Z ciekawością i z satysfakcją (bo najczęściej zgadzam się z opiniami Autorki) czytam zamieszczane recenzje.
    Wielu nowych rzeczy się dowiaduję.
    Teraz, w tym strasznym czasie i świecie, warto przyglądać się takim drogowskazom i zatopić się w lekturach polecanych przez Hanię Diduszko,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.