Dobra codzienność w Dobrym Miastku

Justyna Bednarek, Warzywa z podróży. Ilustracje: Agata Dobkowska. (Warszawa 2021). Wydawnictwo Zielona Sowa.

          Nic takiego… Zwykłe miasteczko, zwykli ludzie… Justyna Bednarek daje do rąk czytelnikom kolejną, po przebojowych skarpetkach i  innych bestselerach, serię książeczek: Dobre Miastko to rzecz o codzienności w pewnym miasteczku, o bardzo stosownej nazwie, bo Dobre Miastko jest naprawdę dobre…

          W pierwszej książeczce serii  Najlepsze ciasto na świecie (wyd. 2020) czytelnik poznaje przede wszystkim pana Alfreda Pączka, świetnego piekarza i cukiernika, w drugiej – Warzywa z podróży – parę młodych entuzjastów warzyw i podróży – Anię i Józka Pyrów, podróżujących i przywożących ze świata rośliny i nasiona właścicieli warzywniaka Od Arbuza do Ziemniaka (bo można w nim kupić niemal wszystkie warzywa, po prostu od a do z!).  Serię można by pewnie potraktować jak mały przewodnik po zawodach, ale byłoby to krzywdzące uproszczenie.

          W Warzywach z podróży mamy bowiem, choć książka jest króciutka, co najmniej parę istotnych wątków i parę istotnych wycieczek w przeszłość. Całość, przeznaczona dla sześcioletnich i nieco starszych czytelników, nie zmęczy ich objętością.

         Znani z pierwszej części członkowie rodziny Wiśniewskich, będący nowymi mieszkańcami Dobrego Miastka, uczestniczą w spotkaniu warzywnym, urządzonym przez sympatyczną parę Anię i Józka. Wszystko jest jak trzeba – piękne zaproszenia, bogaty program imprezy, doskonała organizacja, a przede wszystkim sympatyczna atmosfera, skłaniająca zebranych do współpracy i szlachetnej rywalizacji.

          Przy okazji bohaterowie (i czytelnicy…) stają się świadkami narodzin uczucia pomiędzy panem Alfredem Pączkiem i emerytowaną aptekarką – Weroniką Kołodziej. Pojawia się tu tajemnica, zagubiony prezent dla ukochanej, różne nieporozumienia i dąsy, wreszcie – szczęśliwe zakończenie, nagrodzone okrzykami i brawami niczym w komedii romantycznej…

          Dwie wycieczki w przeszłość (zręcznie wplecione w tok narracji) dotyczą przemiany niepozornego, wyśmiewanego przez rówieśników (i nauczyciela!) Józka Pyry w rosłego młodzieńca i pewnej przyjaźni pomiędzy lekarzem a biologiem.

       Justyna Bednarek opowiada o wszystkim w sposób, który nie może znudzić, ale za to – (często)  rozśmieszy.  Już na samym początku dowiadujemy się, na przykład, o problemie taty – Wiśniewskiego (z zawodu bibliotekarza; obdarowanie go takim zawodem jest, nie jedynym w tej skromnej książeczce, przykładem niestereotypowego traktowania świata), nie mogącego naciągnąć na nogę buta, ponieważ utkwił w nim ogryzek jabłka zawleczony przez domowego królika o dźwięcznym imieniu Godzilla…

          Autorka wciela się w postać narratora relacjonującego wydarzenia i przytaczającego wypowiedzi bohaterów, ale czasem, przerywając na momencik opowieść, zwraca się wprost do czytelnika (zachęca, by poszukał w swej bibliotece bajki o Jasiu i zaczarowanej fasoli…), co sprawia wrażenie, że opowiadacz znajduje się blisko czytelnika. Jest tuż obok… Snuje ciekawą opowieść, ale daje też rady. To dorosły, na którym można polegać.

       Nic tu nie jest przypadkowe. Pisarka, na przykład, bardzo zręcznie wykorzystała biblioteczną przestrzeń, w której działa tata Wiśniewski, do prezentacji kluczowych postaci.

          Po mistrzowsku (zwięźle) połączyła też motywy, pilnując, by wątek uczucia piekarza i aptekarki trzymał czytelnika w należytym napięciu (to zawsze działa, niezależnie od wieku czytelnika!). No a przy okazji odbiorca otrzymał solidną szkołę językową, wzbogacającą słownictwo dziecka i, co wcale nie jest wykluczone, dorosłego pośrednika w lekturze. Znaczenie słowa aglet (kto wie, co to takiego aglety?…) wyjaśnia mała Magda Wiśniewska, traktując to jako coś oczywistego… To takie mrugnięcie autorki-narratorki w kierunku niektórych przemądrzałych dorosłych…

         Jest też porcja wiedzy na temat egzotycznych warzyw, które prezentują mieszkańcom Dobrego Miastka Pyrowie. No i – prawdę mówiąc mocno na przyczepkę – ciekawostkowy rozdzialik o ziemniaku (uzupełnienie wiedzy, o charakterze encyklopedycznym, umieszczone tu zapewne na skutek woli wydawcy…).

       Książka została ładnie zilustrowana przez Agatę Dobkowską. Proste, czytelne ilustracje mogą uzupełniać tekst, ułatwiając małemu czytelnikowi orientację, co do stanów emocjonalnych poszczególnych postaci.

          Warzywa z podróży wzbogacają wiedzę, rozśmieszają, przykuwają uwagę. Jednak najważniejsze wydaje się tu pokazanie codzienności jako przestrzeni możliwej współpracy, wymiany doświadczeń, otwartości, pomocy, komunikacji. Codzienność Dobrego Miastka to pozytywne nastawienie do świata i siebie nawzajem. To działanie ku wspólnemu dobru. Tę niewielkich rozmiarów książeczkę dla dzieci można potraktować jako udany literacko tekst, mogący służyć kształtowaniu nowoczesnej, wolnej od przesądów edukacji obywatelskiej.

          Obraz wzorcowego miasteczka i jego społeczności zbudowany został z werwą i pomysłowością, bez pouczania, za to z humorem i, co ważne, z poszanowaniem inteligencji odbiorcy. Skromna książeczka. Ważny przekaz.

                                                           Hanna Diduszko

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.