Wakacyjna zamiana ról 

 

Hanna Ożogowska, Dziewczyna i chłopak czyli heca na 14 fajerek. Nasza Księgarnia. Warszawa 1961. (Seria: Klub Siedmiu Przygód)

            W czasie wakacji najprzyjemniej jest przeglądać się w lustrze wody (na przykład jeziora okolonego wiankiem trzcin, czy też malowniczego stawu, w których – w dodatku – można własnoręcznie złowić, jeśli ktoś lubi to zajęcie, jakąś rybę…).  Ale od czasu do czasu można też przejrzeć się w lustrze myśli…

      Na szczęście istnieją książki typowo wakacyjne, w których tło dla przygód i humoru stanowią myśli właśnie. Od czytelnika zależy, czy będzie się tylko śmiał (w czym, oczywiście, nie ma nic złego), czy też zauważy inną warstwę wakacyjnej lektury, tę, która może wywołać refleksje.

               Pamiętam z własnego dzieciństwa taką typowo wakacyjną książkę, przy której dosłownie płakałam ze śmiechu. Ze starszą siostrą czytałyśmy jej fragmenty (z podziałem na role), zabawiając się nagrywaniem tekstu na magnetofon (szpulowy!). Nie mogłyśmy jednak należycie wykonać tego zadania, bo co chwila wybuchałyśmy nieopanowanym chichotem.

       W dwadzieścia lat po tych ekscesach, w czasie wakacji, usłyszałam rechot dochodzący z pokoju moich dzieci. Cóż się okazało? Czytały tę samą książkę. Zmieniły się akcesoria, śpiewało się inne piosenki, ale wakacje pozostały wakacjami, a humor najwyraźniej się nie zestarzał. Przygody Tosi i Tomka Jastrzębskich, bohaterów powieści Hanny Ożogowskiej Dziewczyna i chłopak czyli heca na 14 fajerek ciągle wywoływały salwy śmiechu.

       Czy dzisiejszym dzieciom ta historia nadal wydaje się zabawna? Nie wiem. Czy będą się przy niej bawić moje wnuki? Trudno powiedzieć… Chciałabym, żeby tak było. Książki, które pamiętamy z własnego dzieciństwa, to łącznik między pokoleniami. Dodatkowy kanał porozumienia. Temat do wspólnej radości, wspólnych wzruszeń i rozmów, na przykład o tym, jak się kiedyś spędzało wakacje, a także o tym, co jest ważne i na czym tak naprawdę w życiu nam zależy. Takie książki to nić, która wiąże przeszłość z teraźniejszością.

          W powieści Hanny Ożogowskiej ważny jest humor, zwłaszcza humor sytuacyjny. Pojawia się tam na przykład scena, gdy Tomek, z konieczności odgrywający rolę swojej siostry – Tosi, samotnie kąpie się w ogródku, by uniknąć pomocy przy myciu ze strony cioci i kuzynek. Podczas tej samotnej kąpieli zanurzona w cebrzyku „Tosia” zostaje przydybana przez chłopaka z przeciwnego obozu. Nie traci jednak rezonu i błyskawicznie przeskakuje do stojącej w pobliżu blaszanej beczki bez dna. „Tosia” – czyli Tomek okryty beczką – niczym zbroją – przepędza małego intruza, gotowego wykryć jego tajemnicę. Pewną satysfakcją dla przegonionego malca jest fakt, że pozostawione w trawie szorty „Tosi” zostały sponiewierane przez hasającą w pobliżu świnię.

        Po przeczytaniu tej książki pozostaje w pamięci klimat beztroskiej zabawy. To prawda. Ale Hanna Ożogowska doskonale znała gusta i potrzeby dzieci. Była nauczycielką, ukończyła, m.in. studia w Instytucie Pedagogiki Specjalnej, odbyła praktykę pedagogiczną w Brukseli, stykając się tam, zapewne, z nowymi nurtami pedagogicznymi, nakazującymi traktować dziecko podmiotowo (a nie przedmiotowo). Przez parę lat, jako dyrektorka, kierowała liceum pedagogicznym w Łodzi, była redaktorką Płomyczka, uczestniczyła w niezliczonych spotkaniach z dziećmi, które w 1974 roku obdarzyły ją Orderem Uśmiechu. Wiedziała, że dzieci lubią się śmiać (czasem bardzo głośno), ale rozumiała też doskonale, że śmiech może być znakomitą pożywką dla myśli i że dzieci, wbrew przekonaniom wielu osób, lubią się nie tylko bawić i śmiać, ale i myśleć oraz że potrafią to robić jednocześnie. Tylko trzeba im stworzyć dogodną okazję. Może nią być dobrze napisana książka, w której śmiech i myślenie mają szansę pojawiać się niemal jednocześnie. Jedno nie przeczy drugiemu.

        O czym bowiem jest Dziewczyna i chłopak czyli heca na 14 fajerek Hanny Ożogowskiej? To przecież w takim samym stopniu historia o wakacyjnej, pełnej niespodzianek przygodzie, jak i o poznawaniu samego siebie, a także o poznawaniu drugiego człowieka, innej płci. To opowieść o rewidowaniu stereotypów i zwalczaniu własnych niedoskonałości. To historia o budowaniu empatii, jak również odpowiedzialności.

      Tosia zauważa, że, w czasie odgrywania roli brata, największym jej problemem nie jest brak umiejętności rąbania drewna, konnej jazdy bez siodła, czy wspinania się po drzewach (jest w stanie – po ćwiczeniach – takie drobiazgi opanować), ale odwaga, a właściwie jej brak. Okazuje się jednak, że i to jest przede wszystkim kwestią woli. Dziewczynka zaczyna zdawać sobie sprawę jak ważną wartością jest odwaga. Chce być odważna. Podejmuje świadomy wysiłek, by tę cechę wypracować. Wyraźnie czuje też, że honor nie jest i nie powinien być domeną mężczyzn i, przełamując strach, biegnie w nocy po gałązkę modrzewia, żeby udowodnić kuzynom, ale przede wszystkim sobie, że nie jest tchórzem, że stać ją na czyn prawdziwie odważny i honorowy. Tomek zauważa, nie bez zdziwienia, że prowadzenie domu i dbałość o codzienny ład, wymaga karkołomnego niekiedy wysiłku, że trzeba wiele inteligencji, trudu i umiejętności, by wszystko, co dotąd uważał za proste, łatwe i robiące się samo, działało dobrze i bez zakłóceń. Tradycyjny podział ról na męskie i kobiece zaczyna odchodzić w przeszłość. Stereotypy zaczynają się chwiać (co prawda niezbyt spiesznie, o czym świadczą postawy dorosłych bohaterów powieści). Tomek (czyli Tosia występująca w roli brata) zmywa i sprząta, pomagając w gospodarstwie cioci i wujka, a potem, razem z kuzynami jeździ na ryby, rąbie drewno i łazi po drzewach. Tomek zauważa, jak wielu umiejętności nie posiada (nie umie gotować, szyć ani cerować). Widzi jak trudno byłoby opanować je w sposób nie budzący podejrzeń. Musi się ratować, wymyśla więc zmianę codzienności tak, by domowe czynności stały się atrakcją (idzie tu śladem Tomka Sawyera, który ze zwykłego malowania płotu uczynił fantastyczną przygodę), ale by nadal pozostały w gestii kuzynek. Przy tym zaczyna widzieć wartość ich pracy i swoje braki. Oboje – i Tomek, i Tosia – rozumieją, że wakacje wakacjami a obowiązek – obowiązkiem. Tosia, dbając o dobro brata, przesyła mu „Skarb wodza”, czyli podręcznik do historii, by brat mógł przygotować się do zdania poprawki, a Tomek zdobywa się na prawdziwie heroiczny wysiłek, by samodzielnie i bez nacisków ze strony dorosłych, w zupełnej samotności, zgłębiać tajniki wiedzy…

       Wakacyjna zamiana ról prowadzi do tego, że dziewczyna i chłopak (niespodzianie dla samych siebie) zaglądają do lusterka myśli, widząc w nim wyraźniej nie tylko siebie, ale i bliskich sobie ludzi, a także ludzi w ogóle: kobiety i mężczyzn. Czytelnik zaś towarzyszy im przy tym, zanosząc się od śmiechu, ale i mając możliwość zastanowienia się nad niejedną sprawą, z którą ciągle zmaga się nasz niedoskonały i jakże czasami zabawny świat.

Hanna Diduszko

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.