Filozofowanie wśród zieleni

 

 

             

       – Skąd się wzięły gwiazdy?

– Dlaczego niektórzy ludzie lubią deszcz?

– Czy trawa czuje, że się po niej chodzi?

– Czy kwiaty mogą być brzydkie?

– Dlaczego ludzie lubią wyjeżdżać za miasto?

– Dlaczego ludzie lubią kwiaty?

– Co by było, gdyby drzewa mogły mówić?

– Dlaczego Pan Bóg stworzył komary?

– Dlaczego kamienie są takie tajemnicze?

           Takie pytania z pewnością rodzą się łatwiej, gdy opuści się szkolne mury i znajdzie gdzieś z dala od zgiełku i hałasu miasta, wśród zieleni… Tam filozofuje się nie tylko pożytecznie, ale i bardzo miło. Można to robić spacerując (niczym starożytni perypatetycy), można zasiąść na trawie, czy też na piasku. Część zajęć może się toczyć w grupach, które znajdują sobie samodzielnie jakiś zaciszny kącik w cieniu drzewa lub w malowniczym załomie skalnym.

        Zdarza się też, że podczas poprzedzającego dyskusję ćwiczenia wstępnego szuka się samotności… W zamkniętej klasie nie jest to nigdy możliwe. Gdy jesteśmy „wśród zieleni”, szansa na chwilę wyizolowania z krzykliwego tłumu rówieśników rośnie. Zieleń często autentycznie uspokaja, sprzyja wyciszeniu i podejmowaniu refleksji. Poza tym sam wyjazd poza szkołę, bycie w miejscu innym niż zwykłe, codzienne i dobrze znane, niesie w sobie potencjał zaskoczenia. Nagle jesteśmy tu, gdzie jest INACZEJ. Zaczynamy patrzeć na nasze otoczenie i często okazuje się, że zaczynamy naprawdę WIDZIEĆ. Prowadzenie zajęć filozoficznych może pomóc w tym świeżym, przebudzonym ze snu codzienności widzeniu świata, może obudzić wrażliwość, ułatwić sformułowanie pytań, dostrzeżenie problemów. Ich krąg w sposób naturalny ogranicza się często (choć nie jest to reguła) do zagadnień bardziej lub mniej bezpośrednio związanych z przyrodą, ze światem natury, z relacjami, jakie zachodzą pomiędzy tym światem a człowiekiem. Dotyka zatem spraw, o których wadze nikogo chyba nie trzeba przekonywać.

      By pozostać w zgodzie z tym, co na zewnątrz (bycie „wśród zieleni”) a tym, co ma się wydarzyć wewnątrz uczestników zajęć filozofowania (ochota do formułowania pytań i problemów, zrodzenie się refleksji, chęć wspólnego badania problemu w trakcie dyskusji) warto przemyśleć i zaproponować takie ćwiczenia wstępne[1], które nie burzyłyby w żaden sposób harmonii między „zewnętrznością” a „wewnętrznością”.

    Dobrze jest więc zawrzeć w ćwiczeniu wstępnym element jakoś związany z naturą. Dobrze jest też zaproponować tekst (teksty), w którym taki element byłby wyraźnie zaznaczony. Tekst ten może być wstępem do całych zajęć, tak jak to się robi w klasycznym ich modelu, można go też użyć zamiast podsumowania. Wtedy gdy nie udaje się w sposób satysfakcjonujący wypracować jakiegoś wspólnego stanowiska (uzgodnienie takiego stanowiska nigdy zresztą nie jest celem zajęć filozoficznych i – w praktyce – zdarza się nadzwyczaj rzadko).

    Dzieci i młodzież na ogół chętnie podejmują zadania związane ze swobodną twórczością, dlatego dobrym ćwiczeniem wstępnym może być w tych szczególnych, „przyrodniczych” okolicznościach pisanie własnych, krótkich tekstów.

      Pamiętać jednak należy, że celem zajęć filozofowania  nie jest wyłącznie danie okazji do swobodnej twórczości. Powstałe wtedy teksty mają się stać materiałem, który pozwala uczestnikom na sformułowanie pytań i problemów, a potem na możliwie wszechstronne przebadanie jednego z nich.

     Gdy zajęcia tego rodzaju toczą się „wśród zieleni”, mamy jeszcze ten dodatkowy komfort, że nie towarzyszy nam dźwięk dzwonka kończącego lekcję. Można sobie pozwolić na swobodniejsze dysponowanie czasem. Po prostu można popracować dłużej niż to jest na ogół możliwe w szkolnych murach. A tutaj pośpiech jest czymś bardzo niesprzyjającym, czymś, co już na wstępie zabije chęć do jakiegokolwiek działania.

     Można zaproponować bardzo wiele wariantów takiej twórczości. Przyjrzyjmy się nieco bliżej trzem pomysłom.

  1. HAIKU
  2. LISTY LIŚCI
  3. ANALOGIE

 

Ad. 1.

Zajęcia zatytułowane HAIKU[2] rozpoczynamy od przeczytania kilku oryginalnych tekstów, a potem umieszczamy je w zasięgu wzroku uczestników zajęć. Dobrze jest zapisać haiku na białych kartkach naklejonych na czarne kartoniki. Nie ma większego sensu podawanie teoretycznych wiadomości na temat tego gatunku (chyba, że mamy do czynienia z uczniami wyraźnie spragnionymi takiej wiedzy). Czytamy na przykład:

 

Mały wróbelku

uciekaj stąd uciekaj

bo konik jedzie    (Issa)

 

Gorycz jest we mnie

zbliż więc samotność serca

śpiewna kukułko     (Basho)

 

Odchodzę z wiosną

ptak krzyknie w rybich oczach

zabłyśnie łza     (Basho)[3]

 

   Prosimy uczestników zajęć, by znaleźli sobie jakieś wygodne miejsce, skupili uwagę na paru szczegółach z otoczenia i spróbowali, naśladując styl japońskich poetów, napisać coś w rodzaju własnego haiku.

      Zadanie to sprawia wrażenie dość trudnego, ale udaje się zaskakująco często. Dzieci uczą się tu uważnej obserwacji, skupienia uwagi na szczególe, precyzji i skrótowości wyrażania myśli, przede wszystkim zaś budzą swoją wrażliwość.

  Jego wykonaniu sprzyja przygotowanie pewnych pomocy „technicznych”: uczestnicy otrzymują czarne kartoniki i białe kartki. Swoje teksty (czystopisy, z których są mniej więcej zadowoleni) zapisują na białych kartkach i naklejają na czarnych kartonikach. Powstaje w ten sposób zbiór estetycznych, „minimalistycznych” prac literacko – plastycznych. Układamy je obok oryginalnych tekstów japońskich.

     Trzeba się liczyć z tym, że nie wszyscy uczestnicy zajęć stworzą własny tekst. Trudno, naciski  nie mają sensu. Pamiętamy, że stworzenie tekstu nie jest celem zajęć. Czytamy wszystkie haiku. Oto przykłady paru dziecięcych haiku:

 

(1)      Cicho,

           głupia!

           Ptaki słuchają.

 

(2)     Największa różo!

         Bądź moja,

         proszę!

 

(3)    Chciałam żebyśmy byli

         identyczni.

        Zbiłam ślimakowi pancerz.

      Potem prosimy o sformułowanie pytań, jeśli jest ich dużo, grupujemy je, wyłaniając problemy i dalej zajęcia toczą się według znanego wszystkim uczestnikom modelu.[4]

      A oto parę przykładów pytań sformułowanych w czasie zajęć z pisaniem haiku:

– Czy ryby mogą płakać?

– Czy strach zwierząt różni się od strachu ludzi?

– Dlaczego nie zauważamy piękna żab?

Zajęcia możemy zakończyć przeczytaniem jeszcze paru oryginalnych haiku. Najlepiej byłoby, gdybyśmy mieli w zanadrzu teksty, wiążące się jakoś z ideami, które pojawiły się w dyskusji. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy osoba prowadząca zajęcia bardzo dobrze zna zbiór japońskich miniatur i dysponuje obszernym wyborem…

Ad. 2.

    Zajęcia zatytułowane LISTY LIŚCI są znacznie prostsze, ponieważ tutaj dzieci, wykonując ćwiczenie wstępne, posługują się formą dobrze sobie znaną i wielokrotnie ćwiczoną na lekcjach języka polskiego.

    Prosimy uczestników, by wyobrazili sobie na chwilę, że są jakimś drobnym elementem przyrody: liściem, kroplą wody, gałązką, źdźbłem trawy, kamieniem. Dzieci mają tutaj całkowitą swobodę wyboru tego, w co pragną się wczuć. Dzieci piszą krótkie listy do Ziemi w imieniu liścia, kropli wody, źdźbła trawy, kamienia… Prosimy, by listy te były w ostatecznej wersji zapisane na kartce, która swoim kształtem i barwą (musimy przygotować kredki, flamastry i farby wodne) będzie przypominać liść, kroplę wody, źdźbło trawy, kamień…

   To literacko – plastyczne ćwiczenie wstępne jest bardzo chętnie wykonywane zarówno przez całkiem małe dzieci (najmłodsi uczniowie, którym zaproponowałam te zajęcia mieli 9 lat), jak i przez nastolatki.

  Oto przykład takiego dziecięcego listu od liścia do Ziemi:

 

Droga Ziemio!

Lecę sobie tu w przestworzach

i oglądam cudne morza.

Wiatr mnie niesie na polanę w lesie,

na samochód w mieście

i na inne, zeschłe liście.

Jednym słowem tu i tam!

No i radość z tego mam!

                                  Liść klonu

 

Oczywiście listy wcale nie muszą mieć formy wiersza – rymowanki, jak to sobie wymyślił dziesięcioletni Maciek, autor zacytowanego powyżej tekstu…

         Gdy już wszystkie listy będą gotowe, zbieramy  prace, tasujemy je, a następnie rozdajemy dzieciom, pilnując, by nie trafiły do rąk twórców. Z kolei prosimy, by dzieci przeczytały otrzymane prace i sformułowały do nich pytania. Mogą przedtem delikatnie podkreślić zdania, w których pojawiło się, według nich, coś szczególnie ciekawego… Dzieci uczą się tu poważnego, refleksyjnego traktowania siebie nawzajem, wnikliwego czytania i rozumienia tekstu. No i, przede wszystkim, WIDZENIA  problemów.

     W takich zajęciach często padają pytania o konsekwencje oraz o relacje między światem natury a światem ludzkim (na przykład: Co by było, gdyby trawa mogła mówić?), o to, czym jest przyroda i jej poszczególne elementy (na przykład: Czy liściom może być wesoło?). Po wyborze pytania i dyskusji zajęcia można zakończyć zrobieniem wystawy wszystkich prac, obok których można umieścić pełną listę powstałych pytań. Taka wystawa może po powrocie w mury szkolne znaleźć się gdzieś w klasie lub na szkolnym korytarzu. Można do niej wracać, przyglądając się poszczególnym pracom i ponownie (tym razem już samodzielnie) rozważać poszczególne pytania.

   Dobrym zakończeniem zajęć będzie też przeczytanie znanego wiersza Józefa Ratajczaka „Listy jak liście”.

 

Ad. 3.

Zajęcia zatytułowane ANALOGIE[5], podobnie jak  LISTY LIŚCI, rozpoczynają się wstępnym ćwiczeniem na ogół chętnie wykonywanym zarówno przez całkiem małe dzieci, jak i przez młodzież.

     Prosimy, by uczestnicy wymienili  kilka elementów natury, które mają wokół siebie. Wypisujemy to na dużej kartce i umieszczamy w zasięgu wzroku. Może powstać na przykład taki zapis: słońce, chmury, niebo, deszcz, kwiaty, piasek, wiatr, powietrze, trawa, zioła, muchy, kamienie, zapachy, liście, ptaki, motyle, strumyk,  świerszcze, żaby

  Prosimy, aby każdy z uczestników wybrał sobie z tej listy dwa – trzy elementy i ułożył zdanie według schematu:

A jest dla mnie tym, czym B dla C.

Przykład: Słońce (=A) jest dla mnie tym, czym uśmiech (=B) dla twarzy (=C).

 

Ten schemat, jako wzór, powinien być wypisany dużymi literami i widoczny dla wszystkich przez cały czas.

       Przed układaniem zdań zwracamy uwagę na ich konstrukcję, która narzuca uświadomienie sobie znaczenia jakiegoś elementu dla nas.

     Nie chodzi tutaj o zapis tak zwanego pierwszego skojarzenia, lecz o zastanowienie się czym TO, o czym piszemy jest dla nas i znalezienie jak najlepszego, w naszym odczuciu, porównania. Zapisywanie pierwszego skojarzenia nie jest pożądane na zajęciach filozoficznych. Przecież to, co przychodzi nam w pierwszej chwili do głowy już w następnym momencie sami możemy uznać za niezbyt, z różnych względów, udane. Wykonując to ćwiczenie uczestnicy zajęć uczą się zatem krytycznego i uważnego przyglądania  swoim własnym myślom, poddają je refleksji.

 Oto parę przykładów:

 

Góry są dla mnie tym, czym przerwa dla piłkarza.  

Trawa jest dla mnie tym, czym praca dla rolnika.

Muchy są dla mnie tym, czym zegar dla snu.

Kamienie są dla mnie tym, czym Bóg dla chrześcijanina.

 

Zdarzało się, że uczestnicy zajęć byli tak bardzo zafrapowani  badaniem jakiegoś elementu, że powstawały całe ciągi analogii na jeden temat…

     To ćwiczenie można prowadzić w rozproszeniu, o ile jesteśmy pewni, że wszyscy dobrze zrozumieli konstrukcję analogii i, oczywiście, o ile jesteśmy całkowicie pewni bezpieczeństwa dzieci.

        Pamiętam zajęcia prowadzone w ulewnym deszczu. Po wstępnych wyjaśnieniach pozwoliłam grupie trzynastolatków rozejść się po najbliższej okolicy po to, by każdy mógł znaleźć sobie schronienie przed ulewą i tam, w spokoju i samotności popracować nad swoimi pomysłami. Umówiliśmy się po kwadransie pod romantyczną i, co ważniejsze, nie przeciekającą wiatą. Powstało wtedy kilka naprawdę oryginalnych pomysłów, w tym, co najmniej, dwa, dotyczące deszczu… Jeden z nich był ciągiem analogii. Autorka, utalentowana literacko Karolina, dodała na koniec zdanie, będące uogólnieniem, rodzajem własnej, oryginalnej definicji deszczu. Powstał w ten sposób piękny wiersz… Niestety nie włączyłam go do swojego archiwum (czego bardzo żałuję). Pamiętam tylko, że deszcz był dla Karoliny czymś ważnym i zarazem pozytywnym.

    Rezultat tego wykonywanego indywidualnie ćwiczenia można wykorzystać na wiele sposobów. Gdy wyczujemy, że grupa jest już znużona, można poprzestać na odczytaniu wszystkich powstałych pomysłów i zarchiwizowaniu ich na jakiejś planszy. Jeżeli istnieje gotowość do dalszej pracy, możemy poprosić o znalezienie zdania najdziwniejszego, najbardziej nieoczywistego i, tym razem pomijając etap pytań, zacząć dyskusję od analizy tego intrygującego zdania. Zajęcia możemy zakończyć, czytając na przykład wiersz Zbigniewa Herberta Kamyk.

    Na koniec jedna uwaga. Filozofowanie „wśród zieleni” ma sens, o ile nasza grupa jest nastawiona nie tylko na relaks i atrakcje typowo rekreacyjne, ale również na aktywne uczestnictwo w zajęciach edukacyjnych, które również w czasie trwania tzw. Zielonej Szkoły mogą i powinny się odbywać.

   Wymaga to jednakże istnienia pewnej szczególnej atmosfery pedagogicznej, będącej wynikiem w miarę poprawnego funkcjonowania całej społeczności szkolnej.

 

 

[1] Przypomnijmy, że – w rozumieniu programu „Filozoficzne dociekania z dziećmi i młodzieżą” – są to ćwiczenia inicjujące dyskusję i stanowiące bazę do formułowania pytań i problemów.

[2] Nieco podobny wariant zajęć z pisaniem haiku został przedstawiony w broszurze Dzieci w świecie myśli .Materiały szkoleniowe Studium Podyplomowego „Nowoczesna dydaktyka w szkole. Dociekania filozoficzne z dziećmi i młodzieżą, Warszawa 2001;

[3] Zacytowane haiku pochodzą z Haiku. Z japońskiego przełożyła Agnieszka Żuławska-Umeda. (Wrocław 1982);

[4] Model zajęć filozofowania został  przedstawiony między innymi w 8 numerze „Twórczej Szkoły” w tekście Hanny Diduszko i Anny Łagodzkiej Filozofowanie z dziećmi.

[5] Pomysł wykorzystania  analogii w zajęciach filozoficznych z dziećmi oraz opis innego wariantu zajęć został szczegółowo przedstawiony w broszurze Dzieci w świecie myśli, op. cit.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.