Zachęta do czytania

 

Wydana w 2010 roku książka Beaty Wróblewskiej „Motyl w podróży” opowiada o trudnej a zarazem dość  częstej sytuacji dziecka, żyjącego w rodzinie, w której rodzice są rozwiedzeni.

 Mama dziewięcioletniej Marty, telewizyjna dziennikarka, nie zawsze ma czas na zajmowanie się córką. Ojciec, szalony naukowiec, nie bardzo wie, o czym rozmawiać z małą dziewczynką. Na szczęście pozostają dwie pary ukochanych i mądrych dziadków, liczne grono wesołych kuzynek i kuzynów. Wokół dzieje się bardzo dużo. Jest czas na rozmowy i znajdują się sposoby na ocieranie łez… Rodzina  istnieje, choć nie jest to jej model najbardziej tradycyjny. Autorka nie ocenia rodziców, ale pokazuje, że dziecko w takiej sytuacji – nie najgorszej (ale i nie najlepszej) ma prawo czuć się dość zagubione. Mała Marta, urażona do żywego przez matkę, postanawia samodzielnie, nie mówiąc nic nikomu, wyruszyć w podróż do dziadków. Chce w ten sposób ukarać mamę. Po drodze przytrafiają się jej różne spotkania, rozmaite przygody…

Wiadomo, że wśród uczniów często zdarzają się dzieci, których rodzice się rozstali. To delikatna sprawa. Warto zachęcić dzieci do przeczytania tej książki, bo nie tylko daje do myślenia, ale  i jakoś pociesza. Daje też obraz świata, który – mimo licznych wad – jest jednak przestrzenią bezpieczną. W tym niedoskonałym świecie można mimo wszystko dobrze żyć.

Proponuję, by zachętą do samodzielnej lektury było przeczytanie uczniom kilku wybranych fragmentów i przeprowadzenie paru ćwiczeń.

Wybrane tutaj fragmenty zaproponowała sama autorka podczas spotkania z dziećmi, które odbyło się w Bibliotece im. H. Rudnickiej. Ćwiczenia tutaj proponowane są również w poważnym stopniu inspirowane pomysłami pani Beaty Wróblewskiej.

 

Cele zajęć

  1. zachęta do samodzielnej lektury
  2. podjęcie gry z językiem (rozwój wyobraźni słowotwórczej; zauważanie pokrewieństw dźwiękowych przy tworzeniu rymów)
  3. uświadomienie sobie i nazwanie ważnych dziedzin życia

 

Przebieg zajęć

 

Prosimy o takie zajęcie miejsc, by wszyscy się dobrze widzieli.

Pokazujemy książkę i podajemy parę podstawowych informacji, dotyczących autorki i treści książki.

Mamy przed sobą książkę pani Beaty Wróblewskiej. Autorka mieszka pod Warszawą, w Podkowie Leśnej. Zajmuje się nie tylko pisaniem książek dla dzieci i młodzieży, ale pracuje również w szkole. Na co dzień uczy języka polskiego. Chyba nieźle zna się na tym, co może cieszyć dzieci a co je martwić. Ta książka opowiada o dziewczynce, której rodzice się rozstali. Marta ma życie może trochę trudniejsze, ale też czasem – może trochę ciekawsze. Żeby to ocenić, najlepiej przeczytać całą książkę. My dzisiaj przeczytamy parę fragmentów i pobawimy się trochę.

 

Czytamy kolejne fragmenty.

Pierwszy fragment zaczyna się od poruszenia przez czteroletnią kuzynkę głównej bohaterki intrygującej kwestii; mała Kocia pyta: (…) a po co pan Bóg stworzył świat? (…)[1] . Takie pytanie prawie na pewno sprawi, że dzieci zaczną uważnie słuchać czytanego tekstu. Kończymy czytanie, gdy Kocia oświadcza, że w urodzinowym prezencie chciałaby otrzymać trzęsiony. (Co to są trzęsiony? – dopytuje się mama Marty. – Powiem ci, jak się dowiem – odpowiada wujek, który właśnie pojawił się z dzbankiem wiśniowego kompotu).[2]

Ćwiczenie 1.

Pomoce: kolorowe karteczki (nie większe od kartki z zeszytu), flamastry; spora, najlepiej korkowa tablica, szpilki (lub coś do mocowania kartek)

Polecenie: wymyśl słowo, którego nie ma; zapisz je i narysuj.

Zachęcamy dzieci, by wzięły kartki w wybranym przez siebie kolorze i przybory do rysowania. Po paru minutach (5 – 6) prosimy: Proszę ochotników, by przedstawili nam swoje słowo. Pokażcie je i opowiedzcie o nim.

Po wypowiedziach wszystkie karteczki umieszczamy w widocznym miejscu (np. przypinamy je na korkowej tablicy), tworząc WYSTAWĘ  SŁÓW, KTÓRYCH NIE MA.

Drugi fragment dotyczy epizodu przedstawiającego podróż małych kuzynów głównej bohaterki, ich zabawę maskotką: żabą, zwaną Krejzolem. Zaczynamy od zdania: A co ty, Kociu, masz w tej reklamówce? [3] A kończymy zdaniami: Jesteś dwugłowcem (…) – A co byś zrobił, jakbyś miał naprawdę dwie głowy? – Jedna by oglądała mecz, a druga czytała książkę – mówi Konrad.[4]

Ćwiczenie 2.

Polecenie: wyobraź sobie, że masz dwie głowy; co robiłaby każda z nich?

Zachęcamy ochotników do wypowiedzi. Staramy się  nie komentować (a zwłaszcza nie oceniać). Niech dzieci wypowiadają się tak swobodnie, jak to tylko będzie możliwe.

 

Trzeci fragment wiąże się z sytuacją, kiedy Marta i jej mama jedzą kolację przed planowanym wspólnym wyjazdem nad morze. Zaczynamy od początku rozdz. nr 7, od słów: Marta siedzi przy oknie maminego mieszkania i ogląda panoramę miasta.[5] A kończymy zdaniami: Grały tak bardzo długo. A kiedy się już znudziły, mama pocałowała Martę na dobranoc i zgasiła światło. Ale nie jest łatwo zasnąć w obcym łóżku, wśród całkiem nieznanych zapachów. Dziewczynka więc cichutko wstała i patrzy teraz na światła, które rozciągają się w dole aż po horyzont.[6]

Ćwiczenie 3.

Polecenie: Spróbujcie zagrać ze mną w zasypianki-rymowanki! Ciekawa jestem, jak wam pójdzie. Ja będę mówiła zdanie a wy wymyślicie rym. Ten, kto wymyśli, podnosi rękę do góry! Zaczynamy:

– Karaluchy pod poduchy, a jeże?

– w książce było: na kołnierze; a jak mogłoby być inaczej? (np. na wieże).

Zabawę w rymowanki kontynuujemy tak długo, jak długo będą się pojawiać zainteresowani wymyślaniem rymów ochotnicy. Możemy czasem podpowiedzieć jakieś słówko, ale nie róbmy tego zbyt często; dajmy dzieciom czas na samodzielne poszukiwania. W czasie wymyślania rymów pojawią się zapewne (zwłaszcza wśród młodszych dzieci) wyrazy, których nie ma. To nic nie szkodzi. Zapiszmy je i umieśćmy w stworzonej wcześniej kolekcji SŁÓW, KTÓRYCH NIE MA.  Każdy samodzielny pomysł się liczy i jest wart uwagi.

 

Zajęcia kończymy, zapraszając do obejrzenia powstałej w czasie zajęć WYSTAWY SŁÓW, KTÓRYCH NIE MA.

Prezentujemy jeszcze raz książkę (można rozdać karteczki z danymi książki: autorka, tytuł, wydawnictwo).

Częstujemy uczestników cukierkami, dziękując im za udział.

 

 

[1] B. Wróblewska, Motyl w podróży. Warszawa 2010. Wyd. Piotra Marciszuka „Stentor”, s. 57.

[2]  j.w. s. 58

[3] J.w., s.67.

[4] J.w. s.68.

[5] J.w. s. 71.

[6] Jw. s.  72.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.