Justyna Bednarek: Cuda nad Rospudą i inne bajki ludowe. Podlasie i Suwalszczyzna. Zilustrował Maciej Szymanowicz. Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi. Warszawa 2023.
Mamy u nas w ostatnich latach prawdziwą obfitość pięknie wydawanych książek dla najmłodszych. Jednak Cuda nad Rospudą… (z tworzonej właśnie serii Z Krainy Złotych Pól), nawet na tle innych pozycji, stawiających poprzeczkę wysoko, wyróżniają się nie tylko pięknem, ale ogromną pieczołowitością wydania i starannie przemyślaną spójnością koncepcji.
Gdzie tkwi początek opowieści? To niekiedy zagadka… Często jej źródłem jest podróż, wyprawa… Tak było i tym razem. Z inicjatywy pracowniczek Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi – dr Sylwii Nehring (odpowiedzialnej za redakcję i koordynację całego projektu) i dr Grażyny Olszaniec, kontynuatorek chlubnych tradycji polskiej etnografii i etnologii, zdecydowano o podjęciu wyprawy badawczej na teren Podlasia i Suwalszczyzny. Nagrano wielogodzinny materiał dźwiękowy, wykonano setki zdjęć.
Efektem podróży badaczek, ich kontaktów, znajomości, rozmów, a także zdjęć i nagrań stała się imponująca książka, wypełniona ośmioma ciekawymi, zabawnymi, niezwykłymi opowieściami (uzupełnionymi o dwa wiersze i jedną, króciutką legendę) literacko opracowanymi przez Justynę Bednarek, pisarkę, mającą na swoim koncie sukcesy, głównie w świecie książki adresowanej do dzieci i młodszej młodzieży (a prywatnie – miłośniczkę Podlasia). Opowieści są tak ciekawe i fabularnie zróżnicowane, że z miejsca przykuwają uwagę. Widać tu i ludową wyobraźnię (liczne spotkania z wiedźmami, duchami…), i malownicze przemieszanie tradycji pogańskich i chrześcijańskich (np. odczynianie uroków za pomocą czerwonej spódnicy mienistej oraz modlitwy), i związek z naturą, gdzie szczególną rolę odgrywają zioła, używane do leczenia i odczyniania złego, ptaki, symbolizujące najczęściej pomoc i dobro niesione ludziom, i zwierzęta (np. zantropomorfizowany lis-spryciarz, kradnący szewcowi Wasylowi ryby i wilk, który – po pijanemu – śpiewa i, jak zwykle, jest bestią…). Dużo tu humoru (jak w opowieści o sprytnej dziewczynie, która wystrychnęła na dudka miejscowego zarozumialca i poddała próbie odwagi swoich zalotników). Jest też miejsce na wzruszenie (jak w opowieści o starcu, który pod postacią gołąbka sfrunął z Nieba, by odwiedzić swego nowonarodzonego wnuka) i poczucie ludowej moralności (spryt jest zaletą, ale nie może prowadzić do niecnych uczynków, a jeśli już tak się zdarzy, to zło musi być naprawione – jak jest w pierwszej opowieści-legendzie o pochodzeniu młyna nad Moszczoną).
Justyna Bednarek, która poddała literackiej obróbce spisane przez etnolożki opowieści ludowych bajarzy (zadbano o to, by notki o nich można było przeczytać na końcu książki), snuje opowieści w sposób klarowny i przystępny, posługując się pięknym językiem literackim, do którego wplata, wyjaśnione w ozdobnych ramkach, określenia wzięte z gwary. Pod każdym tekstem widnieje kod QR, umożliwiający wysłuchanie, jak opowieść brzmi w gwarze. Szacunek budzi dbałość i pieczołowitość, z jaką zadbano każdy szczegół.
Książkę zaopatrzono w grę planszową, umożliwiającą wędrówkę po miejscach, które pojawiły się w opowieściach. By dobrze wypaść w grze, trzeba wykazać się ich znajomością (czyli…czytaniem ze zrozumieniem). W ramkach z objaśnieniami pojawiają się też odsyłacze (tu się schowałam/-łem), przekierowujące na stronę, gdzie na ilustracji widać, jak wygląda na przykład błażejka, czy spódnica mienista…
Autorem wysmakowanych ilustracji jest Maciej Szymanowicz, wielokrotnie nagradzany ilustrator, znający (co widać na ilustracjach) od dziecka kulturę Podlasia i Suwalszczyzny (jak przedstawia go we wstępie do książki Katarzyna Smyk, związana z Uniwersytetem Lubelskim językoznawczyni, kulturoznawczyni i folklorystka). Jego ilustracje, zachowując indywidualny styl autora, mają w sobie prostotę, skrótową symboliczność i barwność, charakterystyczną dla sztuki ludowej. Książkę opracował graficznie Norbert Strukow, grafik i designer. Twórcy zadbali, by dosłownie każdy wzorek i znaczek graficzny, pojawiający się w książce niósł w sobie treść estetyczną i poznawczą. Wszystko zostało rozmieszczone czysto, czytelnie. Mimo mnogości elementów nie ma się wrażenia chaosu, widać natomiast spójne dopasowanie do koncepcji całości: wstążeczkę-zakładkę i wyklejkę zdobi wzorek wzięty z krajki sokólskiej, ramki (okalające słowniczki pojęć) to wzory zaczerpnięte z haftów białoruskich, krajek litewskich, tradycyjnych ornamentów tatarskich. Wizualna strona Cudów nad Rospudą jest prawdziwą przyjemnością dla oka, połączoną w dodatku ze sporą dawką wiedzy.
Nie bez znaczenia była zapewne pomoc merytoryczna, włożona w tak staranne przygotowanie całości. Dotyczyła ona nie tylko aspektu wizualnego, bo mamy tu również podane w prosty sposób objaśnienia nieznanych czytelnikowi pojęć. Po każdej baśni (ale także po wprowadzeniu do książki) umieszczono słowniczek pojęć (nazwany po prostu: Już tłumaczymy), pozwalający na lepsze zrozumienie treści i przyswojenie sobie dziwnie niekiedy brzmiących wyrazów, takich, jak na przykład bekiesza, czamara, grzmotnik, czy półkoszek…
Wysiłek zespołu ludzi, pracujących nad Cudami nad Rospudą, jest, w mojej ocenie, godny szacunku. Książka została stworzona dla najmłodszych a to właśnie oni mają szansę (m.in. dzięki tak starannie przygotowanym i wydanym pozycjom) przenosić w przyszłość świadomość, jak istotną sprawą jest tradycja wielokulturowości i dobrego sąsiedztwa. To ważne, by najmłodszym czytelnikom (przyszłym, potencjalnym ambasadorom tej idei) uzmysłowić, jak bogate, ciekawe i barwne, często wzbogacające może być przemieszane w tyglu czasu współistnienie na jednym obszarze ludów o rozmaitych korzeniach i przeszłości, którym obcy jest wszelkiego rodzaju nacjonalizm, bliskie zaś – poczucie swojskości i bliskości ziemi, na której się mieszka i za którą się jest odpowiedzialnym. Taki właśnie obraz – pięknego współistnienia – wyłania się z tej niezwykłej książki.