Rzeczy tracą kontury
w powietrzu
złotawym
szarawym
są a jakoby ich nie było
i można przejść
na drugą stronę rzeki
bezboleśnie
bezżałośnie
bezmiernie
Powietrze paruje latem
nagrzana ziemia oddycha ciężko
jesienią
co czyha za starym płotem
Siność i złoto nieba
wołają jednym głosem
i słychać
syreni śpiew pociągów
płynący
z jednej dali
w inną dal
i dalej
i dalej
i dalej