Wprost do serca

 

Oliver Jeffers, Chłopiec i pingwin. Przekład Michał Rusinek. Warszawa 2010. Wydawnictwo “mam”.

Oliver Jeffers to młody, pochodzący z Belfastu a zamieszkały w Nowym Jorku artysta, autor obrazów, instalacji a także cenionych książek obrazkowych. Wystawia swoje prace w galeriach Nowego Jorku, Londynu, Waszyngtonu i Dublina, a także dalekiego Sydney i rodzinnego Belfastu. Teraz jego książki obrazkowe zaczęły docierać również do Polski.

 Chłopiec i pingwin, autorska książka Olivera Jeffersa kilkakrotnie nagrodzona a wydana u nas przez wydawnictwo „mam”, zachwyca od pierwszego spojrzenia.

Została również sfilmowana: https://www.youtube.com/watch?v=tEriYg7y4LQ, choć ładna wersja animowana nie jest tak doskonała jak książka.

 Książka Chłopiec i pingwin urzeka zarówno czytelnością obrazu, jak i słowa. To opowieść, która zapewne mogłaby się przyśnić wrażliwemu dziecku: chłopiec znajduje na progu swego domu pingwina o smutnej minie. Pomaga mu dotrzeć do domu, czyli na Biegun Południowy, ale ptak nie staje się wcale weselszy… Chłopiec poniewczasie orientuje się, że jego towarzysz wcale nie pragnął Bieguna Południowego, ale prawdziwego uczucia, zawraca więc na miejsce, gdzie zostawił przyjaciela, ale nie tak łatwo się odnaleźć. Okazuje się, że warto jednak podjąć wysiłek szukania i wychodzić sobie naprzeciw. W historii stworzonej przez Olivera Jeffersa wszystko w każdym razie kończy się jak najlepiej.

Obrazkowa książka dla dzieci od lat obecna na rynkach światowych staje się i w Polsce coraz bardziej popularna i szanowana. To z pewnością dobrze. Jednak u nas w książkach adresowanych do dzieci można obserwować sporą jakościową przewagę obrazu nad słowem pisanym. Często, oglądając przepiękne książki polskich autorów, ma się wrażenie, że tekst bywa tutaj tylko pretekstem do prezentacji warstwy wizualnej. Tym lepiej więc, że na naszych półkach księgarskich pojawiają się takie książki, jak Chłopiec i pingwin.

 Książka ta to prawdziwe małe dzieło sztuki i to w tym samym stopniu sztuki plastycznej, jak i literackiej. Wszystko tu jest dopasowane w sposób doskonały. Opowieści obrazkowej przekazanej subtelną, delikatną kreską, niezupełnie realistyczną, choć mającą z podobieństwem do rzeczywistości wiele wspólnego towarzyszy ciekawa, choć lakonicznie i przystępnie opowiedziana historia – trochę jak ze snu. I w skrótowych obrazkach (chłopca narysowano tak, że jest swoistą syntezą małych, nieco smutnych chłopców), i w lapidarnych, ale pełnych treści zdaniach wszystko jest klarowne i proste, choć wcale nie  – łatwe, ale za to na pewno – ładne.

Wysmakowany estetyzm tej książeczki staje się sposobem na odnalezienie się w nadzwyczaj pogmatwanym świecie uczuć, które chciałoby się wykrzyczeć, ale tutaj obrazy bynajmniej nie krzyczą. Są stonowane, czasem – zamglone, miejscami jakby nieco wyblakłe i przejrzyste (jak akwarela i jak morze, na które ma być zepchnięta łódź….). Mimo to jest w nich jasność i radość. Takie też są uczucia, które towarzyszą odbiorcy. Proste, krótkie zdania (na słowa uznania zasługuje świetny przekład Michała Rusinka) nawet wtedy, gdy odnoszą się do skomplikowanych stanów wewnętrznych skupiają uwagę tylko na tym, co najistotniejsze: Dziwnie było tak płynąć samemu… im dłużej się nad tym zastanawiał… tym bardziej zdawał sobie sprawę, że popełnił błąd. Nie potrzeba wielu słów, by uchwycić istotę samotności. Muszą to być jednak słowa trafione w samo sedno (Nie było sensu opowiadać bajek, skoro nie słuchał ich nikt, oprócz wiatru i fal). Nie ilość słów, lecz ich waga stanowią o sile literackiego przekazu. Literacki przekaz wchodzi w tej książce w całkowitą symbiozę z przekazem wizualnym. Tak jak to bywa w najlepszych książkach obrazkowych (np. u Marcela Sendaka).  Książkę Olivera Jeffersa można odbierać (to jest i oglądać, i czytać) na wielu poziomach, odnajdując w niej ciągle nowe znaczenia. To jest właściwość tylko pozycji naprawdę wybitnych.

Chłopiec i pingwin autorstwa młodego artysty nowojorskiego to chyba przede wszystkim książka o samotności. Przy czym, nie wiadomo, który z bohaterów jest  bardziej samotny – może pingwin, a może jednak – chłopiec… Samotność to wielka bolączka istot, żyjących w zapędzonym świecie. Wszystkich istot. Również tych najmłodszych. W tym sensie książka Olivera Jeffersa odpowiada  na olbrzymie zapotrzebowanie uczuciowe bardzo wielu odbiorców. Może ich poruszyć i wzruszyć. Może też, a czyni to wyjątkowo pięknie, zbudować nadzieję na dobro, któremu na imię Spotkanie.

Chłopiec i pingwin to również pokazana obrazem i opowiedziana słowem historia o wędrówce i docieraniu do celu, o rozstaniu i wychodzeniu sobie naprzeciw, o poszukiwaniu drogi do drugiej istoty i o rodzącej się empatii. To książka, która trafia wprost do serca.

 

Hanna Diduszko

6 odpowiedzi na “Wprost do serca”

  1. Bardzo ciekawa recenzja – przeczytałam z wielką przyjemnością. Jest mi nawet trochę smutno, że nie mogę natychmiast sięgnąć po opisaną przez Panią książeczkę. 🙁

    1. Cieszę się, że zajrzała pani na stronę. A książkę jeszcze zdąży pani przeczytać. Miło mi, że recenzja panią zaciekawiła.

  2. Dzień dobry. Recenzja świetna, aż che się sięgnąć po książkę. Niestety nie wiem czy jest dostępna. Proszę o podpowiedź gdzie można ją kupić. Pozdrawiam Dorota

    1. Przyznaję, że nie śledzę dostępności książek w sprzedaży… Książka została wydana w 2010 roku. Może jeszcze będzie w tzw. dobrych księgarniach… Zawsze można poszukać na allegro. Jesli jest pani z Warszawy, zapraszam do Biblioteki im. H. Rudnickiej (Oddział Muzeum Książki Dziecięcej), ul. Sułkowskiego 26 (Żoliborz). Jest w księgozbiorze i można wypożyczyć! Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.