Bazar i inne atrakcje, czyli wyprawy do Uzbekistanu część trzecia

Październik  2018

 

              Poranek w Taszkencie okazał się bardzo chłodnym, czy też, mówiąc bardziej radośnie (o radość podróży wszakże nam chodziło), rześkim porankiem. Na szczęście świeciło słońce, co spowodowało, że, nie bacząc na niską temperaturę, w oczekiwaniu na śniadanie umościliśmy się przy znanym już stole-łożu, centralnym elemencie patio. Przy drzwiach rosło drzewo z malowniczymi owocami kaki (jeszcze niedojrzałymi), przy innych drzwiach – jako ozdoba ściany – tkwiły,  piękne ceramiczne talerze. Snuł się tam też dziwny, straszliwie chudy osobnik o gorejącym spojrzeniu… Potem się okazało, że był to sam MASTIER

              Po lekkim śniadaniu (ciepły omlet, trochę wędliny, sera i jakichś konfitur) zdecydowaliśmy się przedsięwziąć pierwszą wyprawę na miasto.

Czytaj dalej „Bazar i inne atrakcje, czyli wyprawy do Uzbekistanu część trzecia”

Komórka

 

 

            Komórka (zwana też zamiennie spiżarką) to niewielkie pomieszczenie, pachnące ziołami, suszoną kiełbasą, kiszonymi ogórkami, grzybami.

            Prawdziwa komórka jak to komórka. Jest niewielka. Wchodzi się do niej przez lakierowane na biało drzwi. Lakier na framudze lekko, prowokacyjnie odpryskuje. Zaprasza, by go zręcznie zeskrobywać. Po troszeczku. Do gołego drewna.

            Czynność zeskrobywania nie jest bynajmniej żadną paskudną destrukcją. Przeciwnie –  ma w sobie coś z aktu tworzenia i wyzwalania. Drobne i większe łuski lakieru spadają na podłogę, tworząc białawy, delikatny, ulotny kobierczyk. Gdy lekko dmuchnę, unosi się w górę i wzlatuje, wzlatuje! Łuski lakieru wirują i opadają. Framuga odzyskuje tymczasem powietrze. Znowu może oddychać i pachnieć drewnem. Została uwolniona! Czytaj dalej „Komórka”

Pewnego razu…

Pewnego razu przyjechał  do starego króla poseł z odległego kraju… ­

 – Co to jest kraju? – pyta ziewające Maleństwo, otwierając na chwilę zaspane oczka.  ­

– No, z innego państwa, z innych stron, gdzie są trochę inne zwyczaje, gdzie ludzie mówią innym językiem. Dlatego (postanawiam do wieczornej bajeczki przemycić element bliski dziecku, a jednocześnie dydaktyczny…) ucz się w przedszkolu angielskiego i uważaj, co pani mówi, bo to może być kiedyś, gdy się znajdziesz w innym kraju, bardzo potrzebne.

 – A co to jest potrzebne? Czytaj dalej „Pewnego razu…”