Lidce
Czytały wiersze
prześcigając się
w skromnej zwięzłości
Mówiły o wierszach
prześcigając się
w nieskromnej rozwiązłości Czytaj dalej „Wieczór poezji kobiecej”
Lidce
Czytały wiersze
prześcigając się
w skromnej zwięzłości
Mówiły o wierszach
prześcigając się
w nieskromnej rozwiązłości Czytaj dalej „Wieczór poezji kobiecej”
Lampion w podmuchach
wiatru
zmysłowo
orientalnie
tańczy z gwiazdami
w tle
błyszczą na niebie
jak na scenie Czytaj dalej „Lampion w podmuchach wiatru”
Małgorzata Żółtaszek, ilustracje Paweł Pawlak, Basałyk i Psotka idą do pracy. (Warszawa 2015, Poradnia K)
Basałyk i Psotka idą do pracy to activity book. Jej wartość i siła tkwią przede wszystkim w tym, że jest zaproszeniem do twórczej zabawy w odrobinę starym stylu. Odbiorcy (dzieci w wieku mniej więcej 5 – 8 lat) mają szansę zapomnieć o istnieniu telewizorów, smartfonów, tabletów – fascynujących, choć pozbawionych ciepła ekranów. Mogą, dzięki książce, odkryć istnienie i atrakcyjność tekturowych pudełek, nadłamanych guzików, plastikowych nakrętek, plasteliny, sznurka, czy taśmy klejącej, z ich różnorodnością i pełnymi tajemnic możliwościami. Czytaj dalej „Zaproszenie do zabawy w odrobinę starym stylu”
Szczęście
ekskluzywny ser z dziurami
prześwity
wyrwy
nieciągłości
i ten słodko-gorzki smak
z nutką egzotycznych owoców Czytaj dalej „Parę słów o szczęściu”
Październik 2018
Poranek powitał nas słońcem. Śniadanie (trochę wędliny, ciekawy w smaku ser i owoce) zjedliśmy w niewielkiej jadalni hostelowej w towarzystwie dwóch eleganckich biznesmenów z Chin, z którymi wymieniliśmy poranne uprzejmości. Ich obecność specjalnie nas nie zdziwiła. Chiny są przecież blisko. O rzut beretem. Towary made in China, które tutaj też są obecne, wyglądają jednak zupełnie inaczej niż u nas. Jakieś porządniejsze, lepszego gatunku. Może to bliskość Chin sprawia, że tutaj docierają produkty lepszej jakości?…
Było dość ciepło (27, może 28 stopni…), więc – przyodziani wreszcie w lekkie szatki – ruszyliśmy do pobliskiego historycznego kompleksu Registan. Po dziesięciu – mniej więcej – minutach zabłysła przed nami (nie wiadomo skąd, bo deszcz nie padał) dziwna kałuża. Właściwie – plama wody na chodniku. Była kusząco lśniąca, rozległa, ale płytka.
Czytaj dalej „Samarkanda – miasto z tajemnicą, czyli wyprawy do Uzbekistanu część trzynasta”
Oprócz Starszego Brata mam też od niedawna Małego Braciszka, ale on się na razie tak bardzo nie liczy, bo, jeśli go mama akurat nie karmi, to leży w łóżeczku i śpi, czasem mu tylko zmieniam pieluszkę, kiedy do mamy przychodzi Uczeń.
Mam też kota o imieniu Kot. Próbowaliśmy ze Starszym Bratem nadać mu jakieś inne imię, ale żadne nie chciało się przyjąć. Jak wołaliśmy Tycia!, to mama wołała Kocica, Kot! Kot szedł do mamy… Jak wołaliśmy Puma!, to tata wołał: Hej, Kot, ty zbóju, pójdź sam! Kot zaraz leciał do taty… Czytaj dalej „Kot o imieniu Kot (czyli latająca niańka) – z cyklu „Opowiadania Jedynej Córeczki””
Susin Nielsen, Łowca słów. Przekład Iwona Żółtowska. Akapit Press. (Łódź 2015).
W książce Łowca słów młodej autorki kanadyjskiej Susin Nielsen (napisała dotąd cztery książki dla nastolatków i dwie książki dla dzieci młodszych) trudno określić główny temat. Jeśli ktoś powie, że jest nim samotność ponadprzeciętnie inteligentnego dziecka, będzie miał rację. Ale jeśli ktoś inny uzna, że głównym tematem jest język, to rację będzie miał i on. Czytaj dalej „Samotność dziecka i intelektualna zabawa słowami”