Z Joanną Rudniańską o życiu i literaturze rozmawia Hanna Diduszko
(wywiad przeprowadzony dla „Poradnika Bibliotekarza”)
– Lubi pani Ursynów?
– Lubię tu mieszkać, ale nie znoszę spacerować. Wszystko jest podobne… No i te domy bez dachów…
– Akcja pani książek (a wszystkie napisała pani jako mieszkanka Ursynowa) rozgrywa się czasem właśnie tu. Na przykład Piotrusia (bohaterka „Mojego taty z obcej planety”) mieszka tu z mamą.
– Tak. Na ostatnim piętrze wysokiego bloku. Tam, gdzie mieszkali moi sąsiedzi, którzy wyemigrowali do Ameryki.
– W pani książkach pojawiają się również inne warszawskie miejsca – Powązki, Praga…
– No i Muranów!
– Praga i Muranów w „Kotce Brygidy”. Właśnie na Muranowie spotykają się po latach dwie stare kobiety: Helena – Polka i Brygida – spolonizowana Żydówka, która zamierza (musi…) wyemigrować. Ciekawa jestem, jaki ma pani stosunek do tzw. „miejsca akcji”…
– Bardzo poważny. Do tego stopnia, że jak pisałam opowiadanie „Ruru”, o tej tragedii, która się rozegrała w Łodzi (w pewnym mieszkaniu znaleziono w szafie beczki po kiszonych ogórkach, a w nich zwłoki czworga dzieci, kilkuletnich bliźniaków i dwojga noworodków), to pojechałam tam i poszłam pod ten adres. Przeszłam się po podwórku i weszłam na klatkę schodową. Była tam stara, gięta poręcz. W opowiadaniu opisałam właśnie tę poręcz. Czytaj dalej „Dużo miejsca na myślenie…”