Dziennik podróży do Gruzji. Dzień szósty. Wielka Gruzińska Droga Wojenna i wiatr

Wrzesień 2013

Skocz do galerii

6 września: na Wielkiej Gruzińskiej Drodze Wojennej; u stóp Kazbeku

Wreszcie nadszedł dzień, kiedy wyruszyliśmy na najbardziej chyba znany i najczęściej przedstawiany we wszelkich opisach szlak. Oto mieliśmy wkroczyć (ściślej – wjechać) na Wielką Gruzińską Drogę Wojenną! Naszym celem było dotarcie do stóp Kazbeku, wyniosłego pięciotysięcznika, do którego pielgrzymują od ponad 150 lat rzesze alpinistów (pierwsze wejście na Kazbek miało miejsce w 1868 roku). Pogoda tym razem dopisywała. Piątek, 6 września okazał się pięknym, słonecznym dniem. Czytaj dalej „Dziennik podróży do Gruzji. Dzień szósty. Wielka Gruzińska Droga Wojenna i wiatr”

Dziennik podróży do Gruzji. Dzień pierwszy. Dzień drugi

Wrzesień 2013

Skocz do galerii

1 września: Gruzja przez szybkę

To początek roku szkolnego. Uff! Co za ulga. Mnie już to nie dotyczy. Jestem wreszcie wolnym człowiekiem i mogę brać urlop również wtedy, gdy trwa rok szkolny, a więc na przykład we wrześniu.

Lecimy Wizzarem do Gruzji. Ludka i Walec z nami. W samolocie przestawiamy zegarki o dwie godziny do przodu. Wszyscy jesteśmy mocno podekscytowani. Co nas czeka w tym kraju – tyleż egzotycznym i pociągającym, co dziwnym, tajemniczym a może i niebezpiecznym?  Viktor Domukchovski i jego żona Rusudan wielokrotnie opowiadali nam o Gruzji, ale uprzedzali, że z odwiedzinami lepiej chyba poczekać na lepszy czas. Poczekaliśmy. Może trochę zbyt długo. Teraz jedziemy na grób Viktora i po to, by zobaczyć jego kraj. Czytaj dalej „Dziennik podróży do Gruzji. Dzień pierwszy. Dzień drugi”

Borowice

       Podobno każdy prawdziwy mężczyzna musi służyć w wojsku. Mój mąż też tam wylądował. Trafił do tak zwanej Szkoły Oficerów Rezerwy w Jeleniej Górze, gdzie mu ogolono wspaniałe Kmicicowe wąsy, wbito w mundur i zaczęto ganiać po okolicznych wzgórzach. Ja wzięłam dziecko pod pachę i, jak prawdziwa Rzymianka, zainstalowałam się nie opodal, w małej, zakopanej w górach wioseczce, gdzie miałam wcale dogodną metę. Czytaj dalej „Borowice”

Zalesie

    Zalesie  było  niegdyś  dość  znaną  letniskową  miejscowością podwarszawską, gdzie bywało eleganckie towarzystwo.  Teraz  bywa tam towarzystwo już nie tak bardzo eleganckie, przeważnie po  to, by się popluskać w basenie, poleżeć  sobie  na  lekko  zaśmieconej trawce  lub  też  wyhasać  się  w  okolicznych,   ciągle   jeszcze malowniczych lasach. Czytaj dalej „Zalesie”

Wycieczka do Rosji czyli Nie pierieżywaj, dusza moja…

Czerwiec 2016

Skocz do galerii

Motywacje podjęcia podróży do Rosji były różne.
– No bo Zbyszek rzucił taki pomysł, a on ma fajne pomysły.
– Wielki Brat… Warto przypatrzeć mu się z bliska. Choćby trochę.
– Język. Czy jeszcze coś zostało w głowie?
– Dobre towarzystwo. Mocne alkohole. Trzeba dać się nieść nurtowi zdarzeń, póki jeszcze starcza sił. Tym razem w Rosji. Tam alkohol bywa naprawdę mocny.
– Doświadczyć Rosji… Choćby trochę. Warto spróbować…
– Ermitaż i pałace Sankt Petersburga… Obcowanie ze sztuką.
– Pociągające zestawienie: antycypacja i rzeczywistość.
– Przestrzeń. Przyroda. Dzikość. Egzotyka północy. Jak tam jest? Co z tymi białymi nocami?
– Ludzie…
– Jak to się ma do Wilka (Wilczy notes, Wołoka), Sołżenicyna (Archipelag Gułag), Prilepina (Klasztor), Stasiuka (Wschód)?

Czytaj dalej „Wycieczka do Rosji czyli Nie pierieżywaj, dusza moja…”

Lwów pełen gwaru, slalom dziurawą wstęgą szos i wędrówka szlakiem zbója Dobosza czyli spotkanie z Ukrainą

Wrzesień 2015

Skocz do galerii

        Siedzimy sobie na sporym kamieniu. Jest słoneczne, rześkie popołudnie. Odpoczywamy – odrobinę strudzeni wędrówką huculskimi drogami i bezdrożami. Ze smakiem zjadamy pyszną kiełbasę, pokrojoną rano w zgrabne kusoczki przez panią sklepową. Przed nami widok na dolinkę wyżłobioną przez górski strumień (dopływ Czeremoszu). Nad strumieniem kładka. Do kładki zbliża się zgrabna, młoda osóbka przyodziana w elegancko skrojony, żółty (czyli najmodniejszy w tym sezonie) kostium. Na nogach (sięgają aż do nieba) szpilki. My – jemy kiełbasę. Ona – niespiesznie zdejmuje szpilki, które następnie płucze w strumieniu. Czytaj dalej „Lwów pełen gwaru, slalom dziurawą wstęgą szos i wędrówka szlakiem zbója Dobosza czyli spotkanie z Ukrainą”