Kolory dnia
odbite
na początku
kliszy wieczoru Czytaj dalej „Kolory dnia”
Wrzesień 2019
Do Turdy dotarliśmy po południu. Jadąc autostradą, obserwowaliśmy z oddali imponujący ogromem Wąwóz Turda, który miał się stać naszym celem następnego dnia. Byliśmy pełni nadziei i ciekawości…
Jednakże, po przyjeździe do miasta, okazało się, że nic nie jest proste… Zwłaszcza dotarcie do zarezerwowanego wcześniej noclegu… Czytaj dalej „Rumunia we wrześniu. Turda. Nocleg w winnicy. Salina. Spacer po mieście. Wąwóz Turda.”
Szczęście
ekskluzywny ser z dziurami
prześwity
wyrwy
nieciągłości
i ten słodko-gorzki smak
z nutką egzotycznych owoców Czytaj dalej „Parę słów o szczęściu”
Oprócz Starszego Brata mam też od niedawna Małego Braciszka, ale on się na razie tak bardzo nie liczy, bo, jeśli go mama akurat nie karmi, to leży w łóżeczku i śpi, czasem mu tylko zmieniam pieluszkę, kiedy do mamy przychodzi Uczeń.
Mam też kota o imieniu Kot. Próbowaliśmy ze Starszym Bratem nadać mu jakieś inne imię, ale żadne nie chciało się przyjąć. Jak wołaliśmy Tycia!, to mama wołała Kocica, Kot! Kot szedł do mamy… Jak wołaliśmy Puma!, to tata wołał: Hej, Kot, ty zbóju, pójdź sam! Kot zaraz leciał do taty… Czytaj dalej „Kot o imieniu Kot (czyli latająca niańka) – z cyklu „Opowiadania Jedynej Córeczki””
Biały obrus? Jest! Cztery porcelanowe talerze? Tak. Już stawiamy je na stole. Tata przyjdzie dziś jeszcze później niż zwykle (jedzie do drugiej pracy, na sam koniec miasta), więc jego talerz (piąty) będzie na razie stać sobie z boku. Trudno. Musi, niestety, świętować coś (nie wiadomo, co) osobno. Czytaj dalej „Święto mandarynki”
– Co tam jest? – pyta Krzyś. Stoimy w przejściowym. Przed nami bieleją nieco przybrudzoną bielą w odcieniu gołębim drewniane drzwi. Są leciutko uchylone. Krzyś wskazuje właśnie na nie. Jego ręka jakby drży (a może mi się tylko tak wydaje?).
– Korytarzyk – odpowiadam.
– Dalej jest Nasz Pokój. Potem jest Ostatni Pokój – babci i dziadka. Chcesz zobaczyć?
Krzyś spogląda na mnie jakoś niepewnie. Czytaj dalej „Korytarzyk”