Pachnie wanilią, cynamonem i jeszcze czymś dziwnym… Może smażonymi gruszkami-klapsami o złotym kolorze? (jak miło zanurzyć ukradkiem palec w wielkim garze, gdzie cichutko, smakowicie pyrkają gruszki…). Nie jestem pewna, co to za zapach, ale jest faktem, że rozkosznie mości się w nosie… Wchodzę do kuchni, gdzie króluje Nasza Babcia. Czytaj dalej Kuchnia
Popołudnie
Długonogie stworzenie, które jeszcze tak niedawno było moim małym synkiem, spogląda na mnie z wysokości swojego metra osiemdziesięciu paru z pewną pobłażliwością.
– Naprawdę, nie wiesz? To przecież KSU!
– Może i tak… Ale, tak prawdę mówiąc, co to za różnica?
– Hm. No tak… Eeee… Jakby to powiedzieć… Ty się zatrzymałaś na etapie Krystyny Prońko… Eeee… Dobra, stara Mama… Czytaj dalej Popołudnie
Telefon
Było to w czasach, zdawałoby się dzisiaj prehistorycznych, kiedy to w domach na naszym osiedlu nie było telefonów.
Oczywiście każdy kontakt ze światem zewnętrznym staje się w takiej sytuacji problemem, ale, prawdę mówiąc, jest nim tylko na samym początku. Człowiek, przyzwyczajony do tego, że odkąd sięga pamięcią, miał w zasięgu ręki ten zacny, pożyteczny wynalazek pana Bella, początkowo zupełnie nie jest w stanie pogodzić się z myślą, że teraz wszystkie albo prawie wszystkie sprawy trzeba załatwiać osobiście. Czytaj dalej Telefon
Piosenka o przypadku
1.
Że się znalazłam tu, na tym świecie
to jest przypadek.
Podobnie zresztą jak moje dzieci
to też przypadek…
Gdzieś tam w przestworzach, w dalekich morzach,
w dalekich światach
krążą me myśli, co mi się przyśnią
tutaj po latach. Czytaj dalej Piosenka o przypadku
Zakupy (z cyklu “Opowiadania Naszej Jedynej Córeczki”)
Przyjeżdża do nas Duży Dziadek. Mieszka we Wrocławiu, tak jak nasza ciocia, która przyjeżdża razem z nim. Ta ciocia jest prawdziwa, bo mamy też dużo takich niby cioć – przyjaciółek rodziców. Mama mówi, że co siostra to siostra (też jestem siostrą i to aż dwóch braci, więc się cieszę na przyszłość).
Zawsze (prawie) oboje są u nas na Święta. Duży Dziadek jest naprawdę bardzo, bardzo duży.
Czytaj dalej Zakupy (z cyklu “Opowiadania Naszej Jedynej Córeczki”)
Różowe kluski (z cyklu “Opowiadania Naszej Jedynej Córeczki”)
Bardzo chcę mieć swoje zwierzątko, no, ale mój kot, nie wie, że jest mój. Moje patyczaki też nie chciały być moje, więc pojechały do pracowni biologicznej, pod opiekę pani Renaty, która jest koleżanką mamy i boi się tylko pająków a wszystkie inne zwierzątka bardzo lubi. Nawet patyczaki.
Czytaj dalej Różowe kluski (z cyklu “Opowiadania Naszej Jedynej Córeczki”)
Pokój dziecięcy
Jak dobrze słuchać gadania pieca…
Kaflowy piec w Naszym Pokoju (czyli w tak zwanym pokoju dziecięcym) jest duży i brązowy. Siedzę w kącie Naszego Pokoju na niskim, drewnianym taborecie. Dziadek zrobił go specjalnie dla mnie. Wyciął nawet niewielki otwór, miło układający się do kształtu dłoni.
Korytarzyk
– Co tam jest? – pyta Krzyś.
Stoimy w przejściowym. Przed nami bieleją nieco przybrudzoną bielą w odcieniu gołębim drewniane drzwi. Są lekko uchylone. Krzyś wskazuje właśnie na nie. Jego ręka drży (a może mi się tylko tak wydaje?).
– Korytarzyk – odpowiadam. Czytaj dalej Korytarzyk
Tęsknoty, powroty i sny…
Sytuacja przymusowego zamknięcia wywołuje rozmaite, dziwniejsze niż zazwyczaj, sny… Bywają zarówno straszne, jak i kojące. Mnie czasem śnią się miejsca, które (nie zawsze wiadomo, dlaczego) stały mi się jakoś bliskie. Jednym z takich miejsc jest Wilno, które ma to do siebie, że wielu ludziom śni się po nocach.
Najczęściej słyszy się o tym, że sny o Wilnie pojawiają się na tle sentymentów rodzinnych, czy też historycznych. Mnie również (zwłaszcza ostatnio) śni się Wilno, ale na pewno nie za sprawą sentymentów rodzinnych. Ani moja rodzina, ani też rodzina mojego męża (mimo wschodniopolskiego nazwiska) nie miała nic wspólnego z Wilnem. Czytaj dalej Tęsknoty, powroty i sny…
Sypialnia
Chropowata, lekko wykrochmalona pościel delikatnie łaskocze policzek. Czuję to łaskotanie na bosych stopach i brzuszku (zawinęła się bluzka purpurowo-złotej, jedwabnej piżamki w Chinki i Chińczyków). Czytaj dalej Sypialnia