– Mamo! – wrzasnąłem na całe gardło.
Wierciłem się na wszystkie strony i rozglądałem wokół, czy nie idzie ktoś, kto mógłby mi pomóc. Żywego ducha… No tak – brnę samotnie przez Puszczę Amazońską. Wokół krzyki małp i papug. Syczą węże. Grube liany smagają mnie po twarzy. Owady oblepiają spocony kark a błoto wlewa się do butów. Czuję bąblowanie między palcami stóp. Za chwilę bagno wciągnie mnie całkowicie w swą bezdenną otchłań. Mamo… Mamo…
– Dziecko, co ty tam znowu wyrabiasz?! – To był głos mamy. Musiała usłyszeć moje wołanie i wyjrzała przez okno. Czytaj dalej „Puszcza Amazońska (opowieść Naszej Najstarszej Pociechy)”