Z pewnym żalem pożegnaliśmy naszą staruszkę – siedemsetletnią wieżę strażniczą. Chciałoby się pobyć w tym miejscu nieco dłużej… Ale – co robić?… Czas w drogę. Czytaj dalej „Spojrzenie na Dach Świata”
Z pewnym żalem pożegnaliśmy naszą staruszkę – siedemsetletnią wieżę strażniczą. Chciałoby się pobyć w tym miejscu nieco dłużej… Ale – co robić?… Czas w drogę. Czytaj dalej „Spojrzenie na Dach Świata”
Przeżycia w chińskim banku nie zdołały popsuć nam humorów. Jedynie Naszgie miał trochę (ale tylko trochę…) stropioną minę, bo, z powodu opóźnienia, nie zdążył umyć auta po poprzedniej ekipie swoich podopiecznych. Ale kto by się tam przejmował takimi drobiazgami! W śpiewających nastrojach zaczęliśmy się wspinać coraz wyżej i wyżej. Toyota Highlander (która stawała się po trosze naszym domem) żwawo mknęła po serpentynach, z wdziękiem i ledwie słyszalnym poszumem silnika pokonując kolejne metry nad poziomem morza. Czytaj dalej „W drodze na płaskowyż…”
Emocje, wzruszenie… Tysiące drobnych szpileczek oczekiwania. Zaczynamy wyprawę. Skończyliśmy oboje siedemdziesiąt lat i właśnie wyruszamy, by stanąć na Dachu Świata. Czytaj dalej „Stanąć na Dachu Świata… Wyprawa do Tybetu. Wrzesień 2024. Parę słów tytułem wstępu ”