Ideały
według niektórych
nie istnieją Czytaj dalej „Ideały”
Smutek
ma kolor błękitny
jak samotne łzy
i oczy
które zgasły
1.
Że się znalazłam tu, na tym świecie
to jest przypadek.
Podobnie zresztą jak moje dzieci
to też przypadek…
Gdzieś tam w przestworzach, w dalekich morzach,
w dalekich światach
krążą me myśli, co mi się przyśnią
tutaj po latach. Czytaj dalej „Piosenka o przypadku”
Obawiam się
słowa
Nieskończoność
Może to wspomnienie
strasznych przeżyć matematycznych Czytaj dalej „Obawiam się słowa Nieskończoność…”
Kiedy przybyłem do tej doliny,
Dzień miał się już ku zachodowi.
Słońce na mojej stało wysokości
Na widnokręgu tam po drugiej stronie
I można było jego blask łagodny
Nareszcie znosić bez mrużenia powiek.
Dolina zaś leżała w długich cieniach
Między górami sinoniebieskimi;
Cicho i spokojnie – (…)
(Edward Stachura, Dolina w długich cieniach. (w:) Edward Stachura, Piosenki. Wyd. Pojezierze. Olsztyn 1980. s. 29)
Bieszczady ze swoimi połoninami, ciągnącymi się gdzieś w nieskończoność wśród morza lasów, dolinami, gdzie jeszcze – wydawało się – pobrzmiewają echa mowy Bojków (w ich sadach wciąż rosły dziczejące z wolna jabłonie) to była dla mojego pokolenia Kraina Wolności. Tam można było (a przynajmniej tak się wydawało) mówić i robić, co się chce. Na pewno zaś można było uciekać przed szarością dnia codziennego (niezrozumiałą dla dzisiejszego pokolenia), śpiewać piosenki Stachury, Kaczmarskiego (albo swoje własne), wsłuchiwać się w odgłosy legendy Marka Hłaski (i dzikich zwierząt), brodzić w morzu jagód i wpatrywać w zagadkową nieskończoność przestrzeni.
Czytaj dalej „Na widnokręgu tam, po drugiej stronie… Bieszczady po latach.”