Wyraźnie, jasno, przekonująco

Agnieszka Suchowierska, Mat i świat. Ilustracje Tomasz Kaczkowski. (Wydawnictwo Krytyki Politycznej. Warszawa 2015)

 

            Literatura utylitarna ma w Polsce długie, bogate tradycje. Związana jest, jak pamiętamy, z pozytywistycznym nurtem pracy u podstaw. Niektórzy skłonni są dziś żartować z takiego staroświeckiego podejścia, zarzucając mu stawianie tezy na pierwszym miejscu, co często bywa, zdaniem krytyków, jednoznaczne z marginalizowaniem walorów artystycznych.

            W literaturze adresowanej do dzieci sprawa staje się jeszcze bardziej skomplikowana. Coraz częściej odchodzi się bowiem od dydaktyzmu na rzecz artyzmu właśnie, stawiając go zdecydowanie na pierwszym miejscu i (jakże słusznie) pozostawiając dużo przestrzeni dla dziecięcych myśli i samodzielnych interpretacji. To piękny kierunek, zgodny z nowoczesnymi nurtami w pedagogice, w których dziecko traktowane jest podmiotowo jako niedorosły, ale wartościowy człowiek, również –  odbiorca literackiego dzieła. Stawia się dziś (w literaturze dziecięcej może nawet bardziej niż w praktykowanej, zwłaszcza na naszym podwórku, pedagogice) na rozwój estetycznej (a często i etycznej) wrażliwości i krytycznego myślenia. Zakłada, że dzieci są zdolne do wysiłku i chcą go dokonywać, że – dla własnego dobra – ten wysiłek intelektualny i estetyczny jest potrzebny.

     To wszystko prawda. Tyle, że dzieci (podobnie jak pozostali ludzie, należący do różnych grup wiekowych…) są różne i to bardzo różne.

              Do niektórym (całkiem wielu) trzeba po prostu wyraźnie, jasno i przekonująco przemówić, zwracając uwagę na sprawy niezwykle istotne, wręcz fundamentalne dla współczesnego świata. Świata nie stać już dziś na ryzyko niezrozumienia.

             Potrzebne są więc, jak sądzę, również książki, które są sygnałem bardzo jasnym, łatwym do odczytania dla wszystkich (no – niemal wszystkich…) dzieci i interpretacji, nakierowujących myślenie i wrażliwość bardzo młodego czytelnika na problemy, od których polityka próbuje uciekać, odsuwać je w czasie lub nawet ignorować. Świadomość zmienia się pomału. To długi proces. Dlatego trzeba zwracać uwagę na trudne problemy jak najwcześniej, by znalazł się czas na zmianę (zakładając, optymistycznie, że w ogóle jest ona możliwa…). Należy to robić koniecznie. W książce Mat i świat to się dzieje.

            Agnieszka Suchowierska, autorka mająca na  koncie coraz więcej interesujących książek i szerszych projektów, napisała parę lat temu książkę, którą miałam ochotę zająć się już dawno.  Mat i świat kandydował do umieszczenia na Liście Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej (wieńczącej, nieistniejący już, niestety, Konkurs im. Haliny Skrobiszewskiej, wymyślony przez ówczesną, długoletnią szefową Muzeum Książki Dziecięcej, Ewę Grudę). Książka nie przebrnęła wtedy przez szczelne oka selekcji, choć osobiście (jako jedna z jurorek) byłam jej rzeczniczką. Pozostałe jurorki zauważyły (musiałam zresztą przyznać im rację) różne mankamenty, głównie redakcyjne. A konkurs stawiał sobie za cel zwracanie uwagi na pozycje zbliżone do doskonałości.

           Jednak Mat i świat to była wówczas pozycja nowatorska i ważna. Jako nauczycielka (choć nie wykonująca już swego zawodu) uważałam, że jest świetnym materiałem do ciekawej pracy z dziećmi. Dalej jestem tego zdania.

          Książka z jednej strony może sprowokować do stawiania samodzielnych pytań, otwierając drogę do krytycznego myślenia i własnych interpretacji, z drugiej, gdy nienawykłemu do myślenia dziecku (bo dzieci są różne) nie przyjdzie, niestety, do głowy pytanie, daje możliwość, by mu po prostu  wyraźnie, jasno i przekonująco powiedzieć coś ważnego o świecie i jego problemach.

       Autorka zwraca uwagę na wiele fundamentalnych wręcz kwestii. Przede wszystkim na nierówny (i niesprawiedliwy) rozkład dóbr na świecie, na, mającą wciąż miejsce, niewolniczą pracę dzieci, na to, że bieda i ubóstwo to nie to samo. Mamy jeszcze problem hipokryzji (chodzi o powszechne udawanie niewiedzy na temat chińskiego pochodzenia większości używanych powszechnie produktów). Mamy wskazanie możliwości przedłużania życia przedmiotom, a co za tym idzie ograniczenie marnowania surowców. Jest też mowa o segregacji śmieci.

         Agnieszka Suchowierska wymyśliła swojego bohatera jako zabawkę uszytą przez dziewczynki w chińskiej fabryce. Zabawka ta to miś, który nadał sobie imię Mat. Jest początkowo bardzo drogim gadżetem zakupionym przez bogatą klientkę do kolekcji równie bogatej, holenderskiej przyjaciółki. Potem zaczyna się wielka podróż Mata. Gdy zostaje nieco pobrudzony, wędruje do czarnego wora (wraz z innymi, lekko podniszczonymi przedmiotami, na przykład z dżinsami), a później do białostockiego sklepu z rzeczami używanymi. Stąd trafia z kolei do rąk uszczęśliwionej zakupem małej Kasi, by po jakimś czasie wraz z rodziną dziewczynki wyjechać na (okazyjną!) wycieczkę do Egiptu, a tam znowu zmienić właścicieli…

             Mat i świat ma dobrą, przemyślaną literacko, bardzo klarowną konstrukcję. Pojawiająca się na początku i na końcu postać szczura Artura (jest kimś w rodzaju mentora Mata) i jego działania stają się klamrą kompozycyjną. Artur  opowiada misiowi na początku chińską bajkę (to znana opowieść od lat krążąca w Internecie) o – pozornie bezsensownym – ratowaniu meduz wciąż wyrzucanych na brzeg. Na końcu ten sam Artur ratuje przed zagładą misia Mata, który, dzięki pracowitym rękom egipskiej mamy ze śmieciowego miasteczka, staje się niedźwiadkiem Kiki, ukochaną zabawką, żyjącego w skrajnym ubóstwie egipskiego chłopczyka.

               Mat i świat ma też w sobie, oprócz użyteczności dydaktycznej i walorów literackich, po prostu  sporo wdzięku, bez którego kontakt z książką może stać prawdziwą katorgą. Wdzięk jest kategorią trudną do zdefiniowania, ale – na ogół – wiadomo, o co chodzi…

             Walorem opowieści o misiu są też zabawne dialogi i, znane dzieciom z autopsji, realia codziennego życia, tak pomocne w odbiorze i osobistym traktowaniu przesłania książki. Miś (jak każdy miś) to postać sympatyczna, ciekawa świata, cieszy go kontakt z ludźmi, zwłaszcza dziećmi.

              Skoro Mat zmienił się w Kiki, to przemiany są możliwe. Trzeba o tym mówić wyraźnie, jasno i przekonująco. Może jednak coś z tego będzie?…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.