Kłopotliwe sieroctwo i sprawiedliwość losu

Katarzyna Ryrych, Chuligania. Łódź 2021. Wydawnictwo Literatura

       Nagła utrata rodziców, którzy zginęli w wypadku, to dla dziecka szok. Ale powieść o osieroconej Ani to nie jest wzruszająca historia sieroty. To przede wszystkim sfabularyzowana próba zauważenia problemów młodego człowieka (bohaterka ma trzynaście lat) i ignorancji wielu dorosłych, którzy nie potrafią mu w mądry sposób towarzyszyć.

                Dziewczynka ma osiem lat, kiedy traci rodziców. Wie, że tylko dziadek przeżył, ale nikt jej nie informuje, co się z nim dzieje. Ktoś decyduje, że dziewczynka nie może wziąć udziału w pogrzebie rodziców, bo jest zbyt mała… Kolejne decyzje dotyczące Ani zapadają z pominięciem jej uczuć i woli. Ma się przystosować, a przede wszystkim ma być grzeczną dziewczynką, to jest taką, która pozwoli sobą pokierować mądrzejszym od niej dorosłym.

            Tymczasem rudowłosa Ania (narracja jest prowadzona z jej perspektywy), często stawiająca się w kontrze wobec bohaterki literackiej – Ani z Zielonego Wzgórza, wyrasta na niezależnie myślącą, inteligentną nastolatkę, nie dającą sobą w łatwy sposób kierować. Widzi motywy dorosłych na wylot. Brzydzi się sztucznością (denerwuje ją nie tylko zachowanie ludzi, ale i sztuczność książkowych dialogów), czułostkowością, powierzchownymi ocenami i hipokryzją. Jest krytyczna, częstokroć nie trzyma języka na wodzy, w naturalny sposób używa mocnych sformułowań, bo czuje, że tylko one dobrze wyrażają jej emocje. Potrafi zachować się prowokacyjnie. Na przykład, gdy nie dogaduje się z kolejną parą zastępczych rodziców, którzy byli nią zainteresowani, bo przypominała im wyglądem zmarłą córkę, stwierdza, że można było ją wypchać, jak to się czasem czyni w Ameryce z ukochanymi zwierzątkami… Nie chce być takim „zwierzątkiem”…Nie chce być do nikogo podobna. Pragnie być sobą. Chce być zauważona. To niby niewiele, ale właśnie to sprawia, że jest oceniana jako „trudna”, „nieadopcyjna”. Dorośli, nawet, jeśli mają dobre intencje, zupełnie pomijają Anię jako osobę. Nie zauważają jej uczuć, nie rozumieją, że to, co nazywają niegrzecznością jest sposobem na wyrażenie własnego nastoletniego ja, walczącego o przetrwanie i własne miejsce w świecie, który się przecież rozsypał. Ania dostrzega też, że dorośli nie rozumieją często samych siebie. Próbują się oszukiwać… To sprawia, że życie dziewczynki zdanej na łaskę instytucji, kierowanej przez wielce niedoskonałych dorosłych odczuwane jest jako pasmo porażek. W tle rysuje się prosta tęsknota za czułością i zrozumieniem…

                  Jedyną osobą, która wspiera rudowłosą buntowniczkę jest kumpel z Ośrodka – Paweł vel Robak. Młodzi trzymają się razem. Łączy ich przede wszystkim samotne dzieciństwo, podobieństwo temperamentów i wspólnota wielu przeżyć i uczuć. Nieco starszy od bohaterki-narratorki Robak jest dla niej wzorem. To on uczy koleżankę jak przetrwać w dżungli. Ania i Robak to przyjaciele, ale czytelnikowi zostają subtelnie zasygnalizowane rodzące się między nimi uczucia innego typu…

            Katarzyna Ryrych potrafi przykuć uwagę czytelnika. Mimo wykreowania „niegrzecznej” narratorki, autorce udało się uniknąć wulgaryzmów bez szkody dla uzyskania efektu naturalności języka młodych bohaterów. Owa naturalność sprawia, że opisywane tu wydarzenia, a zwłaszcza przeżycia stają się wiarygodne.

                Problemy wyłaniają się z fabuły, która w pewnym momencie zaczyna obfitować w rozmaite niespodziewane zdarzenia: w życiu Ani zaczyna dziać się wiele i wreszcie zaczyna dziać się dobrze. Coraz lepiej… Ale zakrętów i niespodzianek jest sporo. Pozwalają one bohaterce lepiej zrozumieć siebie i innych, złagodzić swoje oceny, powoli wychodzić z nastoletniego egocentryzmu. Pozwalają jej dojrzeć.

           Jest też szczęśliwe zakończenie. Trochę w stylu amerykańskiego happy endu.

                Po przeczytaniu tej powieści czytelnik pozostaje z uczuciem ulgi i głębokim przeświadczeniem, że rudowłosej Ani – Chuligani się to jakoś należy… Los okazuje się… sprawiedliwy.            Mimo ponurego obrazu świata, wyłaniającego się początkowo z kart tej książki, w końcu zostaje się z poczuciem nadziei, że oto nasz świat, choć daleko mu do doskonałości, w sumie taki zły nie jest… Zwłaszcza, hm, że nie mamy innego…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.