Toskania na bis… Roccastrada – Sassofortino i Bagni di Petriolo

 

 

 

          Deszczowy dzień w Toskanii… Takie też (choć nieczęsto) się zdarzają. W siąpiącym deszczyku udaliśmy się na górę (czyli do naszego Roccatederighi) na tradycyjne cappuccino. Tym razem zdradziliśmy bar koło osła i wpadliśmy do rodzinnej knajpki Da Nada z rewelacyjną, smakowitą kuchnią, o której opowiadała nam siostra Kolegi Małżonka (też bywająca w rodzinnym domku ze swoim mężem, wielkim fanem domku, miasteczka i okolic). Do kawy wzięliśmy sobie croissanta – świeżutkiego i pachnącego, jak to tylko croissant pachnieć potrafi… Czytaj dalej „Toskania na bis… Roccastrada – Sassofortino i Bagni di Petriolo”

Toskania na bis. Nad morzem. Wizyta w Grosseto. Wielkie żarcie.

 

 

            Kolejny dzień naszej Toskanii na bis postanowiliśmy spędzić nad morzem. Ruszyliśmy do Marina di Grosseto (miasteczka, w którym byliśmy w roku ubiegłym),  z zamiarem trafienia na dziką plażę, miejsce malownicze, głównie za sprawą dziwnych szałasów-nieszałasów, które tam wtedy zastaliśmy. To były takie dziwne budowle wykonane przez pomysłowych plażowiczów, a mające (chyba) chronić od wiatru i stanowić osłonę dla osób zmieniających kostium… Patyki kunsztownie posplatane i powspierane o siebie przyozdobiono muszlami zwisającymi na sznurkach i różnymi morsko-plażowymi znaleziskami: piórami mew, wygładzonymi przez wodę drewienkami… Wyglądało to bardzo ciekawie i bardzo nam się wtedy spodobało. Być może była to pozostałość jakiegoś większego działania plastycznego, bo tych budowli było tam więcej. Wtedy wiał koszmarny wiatr. Ja w ogóle nie weszłam do wody, siedziałam ukryta w tym szałasie-nieszałasie, walcząc z potężnymi zawrotami głowy i ogólnym odjazdem… Właściwie to nie zasmuciło mnie teraz zbytnio, że nie udało nam się jednak trafić na tamto miejsce… Czytaj dalej „Toskania na bis. Nad morzem. Wizyta w Grosseto. Wielkie żarcie.”

Toskania na bis… Powitanie z Toskanią. Pierwsze spotkanie z Roccatederighi. Bagni di Petriolo.

 

 

                    Żal było opuszczać Padwę, więc na pożegnanie wstąpiliśmy jeszcze na skromny lunch… Żeby się nie przejeść przed podróżą, Kolega Małżonek zamówił sobie homara, a ja – jakąś nieźle się prezentującą sałatkę. Rozsiedliśmy się w cieniu padewskich krużganków, a kelner zapytał JAKIE wino podać (bo to przecież oczywiste, że do lunchu wino podać należy…). Zaczęłam protestować, że przecież mąż jest driver i pić nie może, na co obaj panowie spojrzeli na mnie niewinnymi oczętami (jeden – błękitnymi, drugi – orzechowymi) i wykrzyknęli zgodnym chórem, choć w dwóch językach: jeden kieliszek??? Zamilkłam… We Włoszech kieliszek wina do obiadu jest czymś absolutnie normalnym i całkowicie dopuszczalnym… Czytaj dalej „Toskania na bis… Powitanie z Toskanią. Pierwsze spotkanie z Roccatederighi. Bagni di Petriolo.”

Toskania na bis. Padwa – wymarzony przystanek w podróży…

 

 

         To z pewnością dziecinne i może nawet trochę śmieszne, ale Padwę miałam zawsze gdzieś w tyle głowy… Zawsze to znaczy od dziecka, ściślej od momentu, kiedy jako młodsza nastolatka  (bodaj jedenastoletnia) przeczytałam powieść Janiny Porazińskiej Kto mi dał skrzydła?… Czytaj dalej „Toskania na bis. Padwa – wymarzony przystanek w podróży…”

Toskania na bis… Brno – jak zwykle – przejazdem… 

 

Decyzja o podróży podjęta…

            W tym roku, inaczej niż w roku ubiegłym, nie była to trudna decyzja. Jest wrzesień. Odkąd nie pracuję w szkole, mogę sobie pozwolić na wakacje we wrześniu…. Wiele  przejść ostatniego roku sprawiło, że czułam potrzebę wrześniowego pozamykania w sobie różnych spraw. A do owego zamknięcia potrzebna była podróż w określone miejsca. Chciałam znowu pojawić się tam, gdzie byłam przed rokiem. Zobaczyć to, czego podczas ubiegłorocznej wrześniowej podróży (będącej instynktownym ratowaniem siebie) zobaczyć, a zwłaszcza przeżyć nie zdołałam. Teraz miało być inaczej. Teraz zamierzałam patrzeć, chłonąć i cieszyć się każdą chwilą. Korzystać z urody świata tak bardzo, jak to tylko jest możliwe. Tak, jak się tego nauczyłam. Chciałam poczuć, że wreszcie znowu mogę oddychać… Czytaj dalej „Toskania na bis… Brno – jak zwykle – przejazdem… ”

Zaczarowana ciągłość życia

 

Cezary Harasimowicz, Mirabelka. Ilustracje Marta Kurczewska. Warszawa 2018. Wydawnictwo „Zielona Sowa”

 

            Mirabelkę Cezarego Harasimowicz z pięknymi ilustracjami Marty Kurczewskiej można odczytywać na wiele sposobów. To cecha charakterystyczna dobrej książki.

          Dla mnie (dorosłej czytelniczki) jest to przede wszystkim opowieść o ciągłości życia, o jego zaczarowanym bogactwie, zmienności i kruchości, ale także o jego sile i trwałości, które przekraczają granice geograficzne i granice czasu. Jest to również opowieść o nadziei. Czytaj dalej „Zaczarowana ciągłość życia”

Słoneczna opowieść

 

Agnieszka Dąbrowska, Za duży na bajki. Ilustracje: Marta Krzywicka. Wydawnictwo Agora dla dzieci. Warszawa 2022.

        Jak podaje wydawca: Książka została po raz pierwszy wydana pod tym samym tytułem pod pseudonimem autorki: Agnorszka Bloska. Niniejsze wydanie zostało uzupełnione i rozwinięte o wątki zaczerpnięte z napisanego przez autorkę scenariusza filmu „Za duży na bajki” w reżyserii Kristoffera Rusa, dzięki uprzejmości Pokromski Studio – producenta filmu.

 

       Jak niewiele powstaje takich słonecznych opowieści… To książka, z której ucieszyłby się słoneczny pisarz, Kornel Makuszyński. Jest tu prawda nastoletniego przeżycia: sporo niepokojów, smutków i radości, pierwszych zauroczeń, zawodów, zdrad i bolesnych nieporozumień. Jest też elastyczność (prowadząca do łagodności) w ocenach ludzkich postaw i przestrzeń do  dojrzewania, wewnętrznych przemian, a przede wszystkim – jest nadzieja, że świat i ludzie mogą być lepsi i że, choć nie zawsze można mieć wpływ na los, można akceptować to, co niesie, starając się po prostu żyć jak najlepiej z wiarą, że oto los może okazać swoją łaskawość. Czytaj dalej „Słoneczna opowieść”

Dziecko jest istotą myślącą

 

April Stevens, Figgrotten. Przełożyła Maria Kabat. Ilustr. Sophie  Blackall. Levyz Books.(bmw) 2022.

 

            Nie pisze się u nas takich książek… Nikt nie uczy starszych dzieci, młodszych nastolatków, jak obchodzić się z własnymi emocjami, jak rozpoznawać uczucia, jak istnieć w społeczności. A przynajmniej brak takich prób podanych w formie zbeletryzowanej. Amerykańska autorka robi to, powołując do życia bohaterkę o dziwnym imieniu Figgrotten (nieprzetłumaczalna gra angielskich słów: coś ze słodyczy figi i zapomnienia…), która powoli wyrasta z dzieciństwa i, nie bez bólu, wchodzi w nastoletniość. Czytaj dalej „Dziecko jest istotą myślącą”

Nowoczesny dydaktyzm

   

Roksana          Jędrzejwska-Wróbel, Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane. Oprac. graf. i ilustracje Marianna Oklejak. Wydawnictwo „Bajka”. Warszawa 2022

 

             Jaką drogą dojść do szczęścia? Jak pokonać własne słabości i nauczyć się dobrego życia? Na takie (między innymi) pytania próbują odpowiedzieć autorki serii książek Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane – pisarka Roksana Jędrzejewska-Wróbel i autorka ilustracji i opracowania graficznego Marianna Oklejak. Czytaj dalej „Nowoczesny dydaktyzm”